Eksperci zgadzają się jednak, że wybranie na przewodniczącego Rady Państwowej (które to stanowisko na Kubie łączy się z szefowaniem rządu) Diaza-Caneli oznacza powolne, kontrolowane odchodzenie „starej gwardii”. Rządzący wyspą politycy mają obecnie ponad 80 lat i pamiętają jeszcze „rewolucję” Fidela Castro (albo brali w niej udział). Obecny lider dorastał już na Kubie „budującej socjalizm”.
– Nie nastąpi gwałtowny wstrząs, raczej można się spodziewać kontynuacji zachodzących procesów – komentował Richard Feinberg, który Ameryką Łacińską zajmował się w administracji Billa Clintona.
Gospodarcza klapa
Procesy zaś zdeterminowane są bardzo złą sytuacją gospodarczą Kuby. Z powodu ekonomicznego załamania sojuszniczej Wenezueli (dostarczającej wyspie paliw) handel między nim zmniejszył się o ponad trzy czwarte, a to doprowadziło do załamania kubańskiego handlu zagranicznego. To wymusza na władzach dalsze wprowadzanie elementów wolnorynkowych do skostniałej gospodarki planowej.
Powolne zmiany gospodarcze zaczęły się jednak po 2011 roku, wraz z ustąpieniem Fidela i objęciem władzy przez jego brata Raula. Najpierw zezwolono Kubańczykom na wymianę starych, pochodzących jeszcze z lat 50. amerykańskich lodówek na nowe, chińskie – kupowane na raty. Potem zniesiono zakaz korzystania z telefonów komórkowych i zmniejszono blokadę internetu. Wszędzie pojawiły się małe, prywatne zakłady: od fryzjerskich do restauracji. – Na wyspie mającej 11 mln mieszkańców jest już 0,5 mln prywaciarzy – mówi Szlajfer.
– Jest za dużo zakazów, które przynoszą więcej szkody niż pożytku – mówił jeszcze przed swoim wyborem Diaz-Canela. Kubańczykom pozwolono korzystać z hoteli, w których wcześniej mogli mieszkać tylko zagraniczni turyści (ale też miejscowi przodownicy pracy, członkowie wyższej nomenklatury oraz świeżo poślubieni w czasie miesiąca miodowego – jednak tylko przez kilka dni). Teraz każdy może tam zamieszkać pod warunkiem, że stać go na zapłacenie 160 dolarów za dobę. – Średnia pensja urzędnika wynosi około 25 dolarów – wyjaśnia profesor.
Rozszerzono prawa własności Kubańczyków (przywrócono m.in. prawo dziedziczenia) i zezwolono im na długie wyjazdy za granicę bez specjalnych zezwoleń władz. Jednocześnie jednak następuje uwłaszczenie nomenklatury: oficerowie służb specjalnych przejmują najbardziej luksusowe hotele. Według ekspertów, „chińsko-wietnamski model” ewolucji krajów komunistycznych może być atrakcyjny dla nowego pokolenia władców wyspy. – Diaz-Canela nie będzie mógł nagle zostać wielkim reformatorem, nawet gdyby tego chciał. A z tego, co wiadomo, to nie jest jego pozycja polityczna – stwierdził jeden z amerykańskich ekspertów.