Była to najtrudniejsza operacja wydobywcza, jaką dotychczas przeprowadzono. Wrak brytyjskiego transportowca SS „City of Cairo" spoczywa 660 km od Wyspy św. Heleny, 3200 km od wybrzeża brazylijskiego i 1600 km od afrykańskiego, na głębokości 5150 m. Dla porównania wrak „Titanica" leży na głębokości 3802 m.
Dlatego nie dziwią entuzjastyczne opinie na temat tego przedsięwzięcia. – To było wydarzenie rewolucyjne, które otworzy nową erę poszukiwań i badań w najgłębszych partiach oceanów – podkreśla Taylor Zajonc, brytyjski historyk badań podwodnych.
Zgodnie z umową
Wiele ekip poszukiwało tego wraku, odnaleźli go specjaliści z brytyjsko-francuskiej firmy Deep Ocean Search. Operacją kierował John Kingsford. Wydobycie prowadzono z pokładu SV „John Lethbridge" – statku zaprojektowanego do tego rodzaju ekspedycji. Załoga dysponowała robotami zdolnymi do operowania na głębokości 6 kilometrów.
Misja została przeprowadzona w porozumieniu z brytyjskim Ministerstwem Transportu, któremu przypadnie część wydobytego skarbu. O szczegółach tej umowy nie poinformowano.
SS „City of Cairo" to brytyjski parowiec pasażerski zwodowany w 1915 roku w stoczni w Hull. Miał 137 metrów długości i 17 szerokości, mógł zabierać 311 pasażerów. W ostatni rejs wyruszył z Bombaju z pasażerami oraz ładunkiem bawełny i rudy manganu na pokładzie.
Dziwna eskorta
W nocy przed wypłynięciem na nabrzeżu w pobliżu statku czuwała silna eskorta wojskowa, ale czego pilnowała, nie wiedział prawdopodobnie nikt poza kapitanem. A było czego strzec – na statek załadowano 2182 zwyczajne z pozoru drewniane skrzynie. Zawierały one 100 ton srebra, głównie w monetach, wartego według dzisiejszego kursu około 50 milionów dolarów. Skrzynie umieszczono w ładowni nr 4 w środkowej części kadłuba.