Koronawirus: karetki na podjeździe do szpitala i zgony z powodu braku wolnych łóżek w szpitalach

Lekarzy dziwi, że nikt nie zorganizował dla nich szkoleń z obsługi respiratorów, choć od wiosny wiadomo, że czeka nas druga fala pandemii.

Aktualizacja: 19.10.2020 10:54 Publikacja: 18.10.2020 19:44

Karetka pogotowia, koronawirus

Karetka pogotowia, koronawirus

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Karetki na podjeździe do szpitala i zgony z powodu braku wolnych łóżek w szpitalach – zaledwie w ciągu kilku dni doniesienia z frontu walki z koronawirusem zaczęły przypominać te z północnych Włoch. W sobotę lokalny portal egarwolin.pl informował o śmierci na Covid-19 kierowcy karetki, dla którego nie było miejsca w szpitalach zakaźnych. A – jak ostrzegają lekarze – będzie jeszcze gorzej, bo część łóżek zabezpieczonych przez resort zdrowia zapewnia pomoc chorym tylko w teorii.

Na pierwszym poziomie znajdują się szpitale powiatowe z izolatkami i oddziałami obserwacyjnymi, na drugim – szpitale wojewódzkie zakaźne i z oddziałami zakaźnymi, a na trzecim – szpitale wieolspejcjalistyczne. W październiku decyzjami wojewodów powstało 16 dodatkowych szpitali koordynacyjnych. Dziś, według oficjalnych statystyk, szpitale dysponują 14,7 tys. łóżek covidowych, z czego w niedzielę zajętych było blisko 8,1 tys. Tyle statystyki.

– W rzeczywistości duża część tych łóżek tylko udaje specjalistyczną pomoc dla chorych, szczególnie w szpitalach na II poziomie. Nie tylko ze względu na brak leków, ale wykwalifikowanego personelu – mówi dr Piotr Watoła, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL). – Zamieniono w nie oddziały zakaźne bądź internistyczne, które wcześniej nie zajmowały się respiratoroterapią czy tlenoterapią wysokoprzepływową. Lekarze z tych oddziałów mówią otwarcie, że jeśli będą musieli podłączyć kogoś do sprzętu, nie będą wiedzieli, jak to zrobić. Szczególnie jeśli chodzi o podłączanie do respiratora, które wymaga wiedzy i doświadczenia – zwraca uwagę dr Watoła.

Czytaj także:

Koronawirus: od soboty 17 października nowe obostrzenia - pełna lista

W takiej sytuacji są m.in. zakaźnicy ze Śląska, których oddział przekształcono w wysokospecjalistyczną jednostkę leczenia Covid-19. – Nasz poziom to teoretycznie II plus. Dzięki respiratorom od ministerstwa mamy być w regionie czymś pośrednim między placówką III stopnia ze stanowiskami intensywnej terapii a zwykłym oddziałem zakaźnym. Kłopot w tym, że żaden z nas nie wie, jak ten sprzęt obsłużyć – przyznaje dr Watoła.

Dr Agnieszka Serwan, przewodnicząca Regionu Mazowieckiego OZZL, ma coraz więcej podobnych zgłoszeń.

– By zajmować się pacjentami pod respiratorem, poza respiratorem potrzebny jest przeszkolony lekarz i stały dostęp do specjalisty anestezjologii, z którym można się skonsultować, bo pacjenta nie zostawia się pod respiratorem, ale się nim go leczy. Dziwi nas, że nikt nie zorganizował dla medyków szkoleń z obsługi sprzętu, choć od wiosny było wiadomo, że spodziewamy się drugiej fali pandemii – mówi dr Serwan.

A dr Marcin Pakulski, były prezes NFZ, pulmonolog, dodaje, że ciężką postać koronawirusa trudno leczyć nawet w szpitalach III stopnia. – Covid-19 uszkadza tkankę płuc i to uszkodzenie jest duże, może w sposób trwały uniemożliwiać prawidłową wymianę gazową, nawet wspomaganą aparaturą medyczną. W pewnym momencie można już tylko podłączyć do zastępującego płuca ECMO. Tyle że wymaga to zabiegu kardiochirurgicznego i dostępne jest dla niewielu – mówi dr Pakulski.

– Dlatego większość stanowisk to proteza opieki nad pacjentem. Rząd rozdziela respiratory, żeby mógł potem powiedzieć, że chorzy umarli na łóżku covidowym, a nie na podjeździe dla karetek, bo wówczas media i opinia publiczna nie pozostawią na nim suchej nitki – mówi dr Watoła.

Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz uspokaja, że sytuacja jest pod kontrolą – łóżek covidowych stale przybywa, a resort nie wydał jeszcze decyzji o dopuszczeniu do obsługi respiratorów przez lekarzy innych specjalizacji. Dodaje, że NFZ kontroluje każdą sytuację, w której pacjent czy zespół ratowniczy dostali odmowę przyjęcia do szpitala.

Karetki na podjeździe do szpitala i zgony z powodu braku wolnych łóżek w szpitalach – zaledwie w ciągu kilku dni doniesienia z frontu walki z koronawirusem zaczęły przypominać te z północnych Włoch. W sobotę lokalny portal egarwolin.pl informował o śmierci na Covid-19 kierowcy karetki, dla którego nie było miejsca w szpitalach zakaźnych. A – jak ostrzegają lekarze – będzie jeszcze gorzej, bo część łóżek zabezpieczonych przez resort zdrowia zapewnia pomoc chorym tylko w teorii.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara