Przybywa chorych z niewydolnością serca. Czy – po cukrzycy – zostanie ona obwołana kolejną niezakaźną epidemią XXI w.?
Od kilkunastu lat mówimy, że niewydolność serca jest nadchodzącą epidemią w kardiologii. Dziś choruje na nią nawet milion Polaków, a za kolejną dekadę ich liczba może się zwiększyć nawet o 50 proc., głównie ze względu na starzenie się społeczeństwa. W ubiegłym roku poznaliśmy wyniki brytyjskiego badania na temat niewydolności serca, obejmującego 4 milionów mieszkańców Wielkiej Brytanii. Pokazało ono, że choć częstość występowania tej choroby nie wzrasta, rośnie liczba chorych w podeszłym wieku i tym samym ilość przypadków niewydolności serca. To trend obserwowany we wszystkich krajach europejskich i w USA. W Indiach, z których właśnie wróciłem po konferencji tamtejszego towarzystwa kardiologicznego, obserwuje się podobnie alarmujący trend – aktualnie na niewydolność serca choruje 2–3 proc. populacji. To 20–30 milionów osób!
W Indiach też dotyczy głównie osób starszych?
Tamtejsi chorzy są młodsi o ponad dekadę od Brytyjczyków czy Holendrów. Polscy pacjenci to osoby w średnim wieku, a większa liczba chorych to, w pewnym sensie, konsekwencja sukcesu polskiej kardiologii interwencyjnej. Półtorej dekady temu zauważyliśmy, że wspaniale leczymy zawały, ale rok–dwa lata po uratowaniu życia chorzy do nas wracają z powodu niewydolności serca.
Kim jest polski pacjent z niewydolnością serca?