Jedenastoletnia Paula, która w 2013 r. straciła mamę w wyniku błędu medycznego, do czasu uzyskania pełnoletności będzie otrzymywać od szczecińskiej kliniki uniwersyteckiej 1 tys. zł miesięcznej renty. Oprócz tego ona i jej tata dostaną po 50 tys. zł odszkodowania i po 200 tys. zł zadośćuczynienia. Łącznie z odsetkami i skapitalizowaną rentą bliscy otrzymają ok. 800 tys. zł. Tak zadecydował Sąd Apelacyjny w Szczecinie sześć lat po śmierci ich mamy i żony (sygn. I ACA 893/17). Wcześniej szczeciński Sąd Okręgowy przyznał zmarłej 100 tys. zł odszkodowania za uszczerbek na zdrowiu, ale uznał, że nie można wykazać związku przyczynowo-skutkowego między błędem medycznym a śmiercią pacjentki.
Czytaj także: Błędy medyczne: więcej aktów oskarżenia przeciwko lekarzom i szpitalom
– Dla mnie ta sprawa była trudna emocjonalnie, bo klientka zmarła w jej toku. Wyrok jest istotny dla innych tego rodzaju spraw, gdyż sąd apelacyjny uznał argumenty, że istniał związek przyczynowo-skutkowy między błędem a śmiercią, a przynajmniej, że gdyby nie popełniony błąd, pacjentka miałaby większe szanse na przeżycie i na to, by dłużej cieszyć się życiem z rodziną – mówi pełnomocnik zmarłej adwokat Zbigniew Kruger z kancelarii Kruger i Partnerzy.
Jasne jak na dłoni
28-letnia Barbara, mama rocznej Pauli, trafia do lekarza w 2009 r. po zacięciu się w pieprzyk na łydce. W szpitalu w Skwierzynie w woj. lubuskim chirurg wycina znamię, a próbkę wysyła do badania histopatologicznego w szczecińskiej klinice należącej do Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, z którą szpital podpisał umowę na takie badania. Wynik uspokaja: ziarniniak, czyli łagodna zmiana. Gdy pieprzyk odrasta i w dodatku boli, lekarz wysyła Barbarę do szpitala w Nowej Soli. Tam wycinają znamię, a próbki znów przesyłają do badania. Tym razem wynik jest jednoznaczny: czerniak, czyli jeden z najzłośliwszych nowotworów skóry. To IV, najgorszy stopień raka, którego chora miała od trzech lat. Zdaniem lekarzy to niemożliwe, by rok temu nie został wykryty. W 2011 r. chora prosi o wyciągnięcie preparatu z 2009 r. i przesyła go do Wielkopolskiego Centrum Onkologii. Tamtejsi lekarze nie mają wątpliwości, że to czerniak.
6 stycznia 2013 r. Barbara umiera. Jej bliscy mają poczucie, że gdyby nie błąd, żyłaby dalej. Mówią, że chorzy na czerniaka przeżywają 10–20 lat, a niektórym udaje się wyzdrowieć.