Miliony oszczędności na chemioterapii poza szpitalem

NFZ chce, by część chorych na raka leczyło się w domu. System zaoszczędzi, a pacjenci nie będą musieli rezygnować z pracy i normalnego życia.

Aktualizacja: 16.12.2019 06:21 Publikacja: 15.12.2019 22:30

Miliony oszczędności na chemioterapii poza szpitalem

Foto: Adobe Stock

Zamiast dwudniowego pobytu w szpitalu trzygodzinna wizyta. Zamiast 1,1 tys. zł najwyżej kilkaset. Chemioterapia w warunkach domowych pozwoli uwolnić nawet 250 łóżek onkologicznych dziennie.

Większy komfort dla pacjenta

– We współpracy z prof. Lucjanem Wyrwiczem z Kliniki Onkologii i Radioterapii Centrum Onkologii w Warszawie pracujemy nad projektem zarządzenia w sprawie wprowadzenia chemioterapii jednodniowej z wykorzystaniem jednorazowych urządzeń medycznych służących podawaniu chemioterapii we wlewach ciągłych w warunkach domowych – zapowiada prezes NFZ Adam Niedzielski.

Czytaj także: Zwrotnikraka.pl prezentuje nowe metody leczenia raka

Chodzi o leczenie pacjentów z nowotworami przewodu pokarmowego, które dotykają 25 proc. pacjentów onkologicznych w Polsce. Zamiast dwudniowego pobytu w szpitalu mogą normalnie funkcjonować w domu czy w pracy. Wszystko dzięki stosowanej od dziesięciu lat w Centrum Onkologii przy ul. Wawelskiej w Warszawie metodzie wielodobowych wlewów chemioterapii przy użyciu pomp elastometrycznych.

Choć taka metoda jest nieopłacalna dla szpitala (za hospitalizację onkologiczną w celu podania chemioterapii otrzymuje 550 zł za osobodzień, a zakup przenośnego infuzora to zaledwie kilkanaście procent tej kwoty), Centrum inwestuje w komfort pacjenta.

– Dzięki temu uwalniamy łóżka onkologiczne, na których możemy położyć pacjentów, którzy wymagają naszej wzmożonej uwagi, np. tych z powikłaniami – tłumaczy prof. Lucjan Wyrwicz. Dodaje, że większość chorych przyjmujących chemioterapię z infuzora nie wymaga stałej opieki personelu medycznego, a nawet chorzy, którzy z jakichś powodów muszą jednak przyjmować chemię w szpitalu, dostają ją za pośrednictwem infuzora, a nie pomp, co stanowi oszczędność dla szpitala. Pielęgniarki mogą bowiem zająć się ciężej chorymi.

Rozwiązanie chwalą także pacjenci. Szymon Chrostowski, prezes Fundacji Wygrajmy Zdrowie i jeden z inicjatorów Pakietu Onkologicznego, podkreśla, że leczenie w warunkach domowych to nie tylko kwestia większego komfortu psychicznego i uniknięcia ewentualnych zakażeń szpitalnych, ale też zmniejszenie stresu.

– Z wielu badań wynika, że widok białego personelu zwiększa stres pacjenta, a ten z kolei może pogarszać rokowania – tłumaczy.

A prezes NFZ Adam Niedzielski dodaje, że planowane przez Fundusz rozwiązania mają nie tylko poprawić jakość życia pacjentów, ale i przywrócić ich na rynek pracy.

– W zależności od ogólnego stanu zdrowia i samopoczucia mogą być oni czynni zawodowo – mówi prezes NFZ.

To nie koniec

Profesor Wyrwicz szacuje, że chemioterapię tą metodą może przyjmować nawet 500 pacjentów, którzy codziennie zajmują 250 łóżek szpitalnych w całej Polsce. Uwolnienie miejsc szpitalnych to nie tylko oszczędność pieniędzy dla systemu, ale również zapewnienie miejsc dla chorych czekających w kolejce.

– Pobyty szpitalne są bardzo drogie przez konieczność amortyzacji sprzętu oraz zapewnienia gotowości personelu i jeżeli można z nich zrezygnować bez zagrożenia dla chorego, należy wdrażać takie rozwiązania – zgadza się wiceszef Wielkopolskiego Centrum Onkologii prof. Andrzej Marszałek.

Zamiast dwudniowego pobytu w szpitalu trzygodzinna wizyta. Zamiast 1,1 tys. zł najwyżej kilkaset. Chemioterapia w warunkach domowych pozwoli uwolnić nawet 250 łóżek onkologicznych dziennie.

Większy komfort dla pacjenta

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP