Według dyrektorki spowodowało to utratę zaufania do jej podwładnej, chaos organizacyjny i informacyjny, a u pracowników – brak poczucia stabilizacji. Nadszarpnięty został wizerunek dyrektorki, nie tylko wewnątrz placówki, ale też wobec organu prowadzącego, kuratorium i związków zawodowych. Popełnione przez wicedyrektorkę błędy godzą zaś w interes szkoły jako interes publiczny.
Wicedyrektorka wniosła o uchylenie zarządzenia o odwołaniu bez wypowiedzenia. Tłumaczyła, że nauczycielką jest już 36 lat, a od 18 lat wicedyrektorką. Zarządzenie nie opiera się na faktach, a uchybienia mogły być naprawione i nie stanowiły ani ciężkiego, ani też szczególnego naruszenia obowiązków. A tylko takie mogły uzasadniać natychmiastowe pozbawienie jej funkcji.
Co więcej, czas, w którym zastępowała dyrektorkę, był specyficzny – to był okres zagrożenia epidemicznego i konieczności zastosowania pracy zdalnej. W szkole oprócz dyżurów przebywała zawsze, gdy były zadania do wykonania. Pracowała głównie w domu, kontaktowała się z wicedyrektorami, nauczycielami i innymi pracownikami telefonicznie lub mailowo. Wyjaśniła, że komputery znajdujące się w szkole to majątek Centrum Informatycznych Usług Wspólnych miasta, nie dyrektorki szkoły. Żeby je wypożyczyć, trzeba było podpisać umowę użyczenia przygotowaną przez Centrum.
WSA w Olsztynie w wyroku, którego sprawozdawcą była sędzia Ewa Osipuk, podzielił stanowisko wicedyrektorki. Jej odwołanie było nieuzasadnione. Przyczyna odwołania w trybie natychmiastowym powinna mieć charakter wyjątkowy. Chodzi o zachowania, w wyniku których bez wątpienia dyrektor (wicedyrektor) utracił zdolność wykonywania powierzonej mu funkcji z przyczyn etycznych lub rażącej niekompetencji w wykonywaniu spoczywających na nim obowiązków.
Przyczyną takiego odwołania muszą być sytuacje drastyczne, rażąco sprzeczne z celami powołania na stanowisko. Sąd nie dopatrzył się ich w tej sprawie. Podkreślił też, że w marcu został ogłoszony stan epidemiczny, a następnie stan epidemii. Był to okres, w którym pojawiły się nowe, niesprawdzane wcześniej procedury. Szkoły zostały zamknięte, a nauka odbywała się zdalnie. Nadzór nad szkolą w tym czasie był szczególnie ciężki.
Sąd nie uznał zarzutu wadliwego nadzoru nad placówką. W sprawie nie wyjaśniono także, na czym miałaby polegać destabilizacja w funkcjonowaniu placówki. Jeżeli rzeczywiście miała ona miejsce, to w pierwszej kolejności odpowiedzialność za to ponosi dyrektor, a nie jego zastępca.