Prezes Mercator Medical: firma zachowa rodzinny charakter

Chcę w tym biznesie jeszcze sporo wywalczyć – zapowiada Wiesław Żyznowski, prezes spółki Mercator Medical.

Publikacja: 09.08.2020 21:00

Prezes Mercator Medical: firma zachowa rodzinny charakter

Foto: materiały prasowe

Pierwsze półrocze było dla Mercatora bardzo dobre, wasza spółka mocno przebiła prognozy wynikowe analityków. Jak zapowiada się druga połowa roku?

Rzeczywiście, szacunek 209 mln zł kwartalnego zysku netto zdecydowanie wykroczył poza oczekiwania analityków i inwestorów. Cieszy nas to, że dobre wyniki pokazywane od I kwartału mają jeszcze potencjał wzrostowy, a przynajmniej wydają się powtarzalne w przewidywalnej przyszłości.

Generalnie nasze wysokie wyniki są powiązane z globalną sytuacją dotyczącą pandemii. Zapotrzebowanie na rękawice skokowo wzrosło, a moce produkcyjne pozostają właściwie na zbliżonym poziomie w skali świata. Tak więc istotna przewaga popytu nad podażą cały czas się utrzymuje. Zakładamy, że taka sytuacja będzie trwała nie tylko w drugiej połowie tego roku, ale również z dużym prawdopodobieństwem w roku 2021, przynajmniej w pierwszej połowie. Na bieżąco analizujemy rynek, obserwujemy sytuację epidemiologiczną na świecie i możemy powiedzieć, że jak na razie jesteśmy w epicentrum pandemii – popyt na nasze produkty jest bardzo duży.

Czy wasza spółka będzie zwiększać moce produkcyjne?

Oczywiście, realnie rozważamy różne scenariusze zagospodarowania zysków, ale żadne decyzje jeszcze nie zapadły. Na pewno priorytetem jest dla nas mądrze wykorzystać generowaną gotówkę.

Jakie opcje bierzecie aktualnie pod uwagę?

W naszych analizach poruszamy się w trzech obszarach inwestycyjnych. Są to: rozbudowa zakładów w naszej dotychczasowej lokalizacji w Tajlandii, budowa zakładów w innych miejscach oraz inwestycja związana z produktami komplementarnymi do rękawic.

Czy w przypadku budowy fabryk w grę wchodzi tylko Azja? Podobno Europa stara się z powrotem przyciągnąć inwestycje do siebie.

Zarówno Unia Europejska, jak i poszczególne rządy europejskich państw rzeczywiście podejmują kroki, żeby ściągnąć produkcję strategicznych wyrobów medycznych i farmaceutycznych do siebie. Ale aby było to możliwe i opłacalne, wymagałoby znaczących subwencji. Europejskie czy amerykańskie koszty produkcji nie są porównywalne z kosztami w Azji, dlatego to właśnie tam zlokalizowana jest obecnie produkcja rękawic. Czas pokaże, jak sytuacja się rozwinie. Jako Mercator Medical jesteśmy gotowi do realizacji tego typu projektów z partnerem rządowym.

Wracając do mocy produkcyjnych: czy ten wzrost i zaplanowane inwestycje nie rodzą ryzyka przeinwestowania w branży?

Rynek rękawic jednorazowych był już przed pandemią wzrostowy, dlatego też w naturalny sposób systematycznie rosną ogólne moce wytwórcze, ale na relatywnie ograniczoną skalę. Z tego, co słyszymy w branży, najwięksi gracze do inwestycji podchodzą dosyć powściągliwie. Nic dziwnego, bo budowa fabryki trwa co najmniej 1,5 roku. Docelowo osiągniemy standardowy stan w naszej branży, czyli delikatnie wyższe moce niż popyt. Zasadnicze pytanie jednak brzmi: kiedy to się stanie? Na razie jesteśmy daleko od tego punktu.

Część pieniędzy wasza spółka przeznaczyła w tym roku na wypłatę dywidendy. Czy w przyszłym roku też można się jej spodziewać?

Jak najbardziej. Zawsze powtarzam, że spółka giełdowa musi wypłacać dywidendę. Ten rok jest dla nas bardzo udany, inwestorzy mogą więc liczyć na zdecydowanie godziwą dywidendę.

Generowane zyski i gotówka wystarczą też na inwestycje? Spółka nie potrzebuje sięgać po dodatkowe finansowanie, np. emisję akcji?

Emisja akcji wypadła z naszego słownika. Absolutnie nie mamy takich planów. Emisja to jedna z ostatnich rzeczy, o jakich teraz myślimy. Mamy wystarczająco dużo środków na inwestycje.

Czy zamierzacie nadal rozwijać dwa segmenty biznesu: produkcję i dystrybucję rękawic?

Po pierwsze, nie koncentrujemy się na samych rękawicach. Tak jak wspomniałem, jesteśmy otwarci również na produkty komplementarne. Część z nich mamy w swojej ofercie. A wracając do kwestii segmentów biznesu, właśnie w tym modelu – opartym zarówno na produkcji, jak i na dystrybucji – tkwi nasza unikalność. I zamierzamy nadal go rozwijać. W Europie oprócz nas jest tylko jedna firma mająca zarówno produkcję, jak i dystrybucję – to austriacki Sempermed, część Semperitu. Stanie na dwóch nogach w biznesie medycznych materiałów jednorazowych, w tym rękawic, jest dla nas bardzo korzystne i zamierzamy rozwijać oba te obszary. O ile budowa fabryk trwa, o tyle efekty rozwoju dystrybucji widać nawet w krótkim terminie. Inwestujemy w ten obszar nieustannie.

Wycena akcji Mercatora na giełdzie w ostatnich miesiącach poszła bardzo mocno w górę. Czy widać wzrost zainteresowania spółką również ze strony analityków i instytucji?

Jak najbardziej. Niedawno mieliśmy wideokonferencję z przedstawicielami funduszy i uczestniczyło w niej kilkadziesiąt osób. Widzimy również istotne zainteresowanie ze strony podmiotów zagranicznych – przeprowadzamy z nimi wiele rozmów i można śmiało powiedzieć, że nasz akcjonariat ma już charakter międzynarodowy. Wejście do indeksu mWIG40, wysoka płynność akcji i zauważalna w świecie kapitalizacja sprawiły, że staliśmy się podmiotem inwestowalnym globalnie. To na pewno nas cieszy.

Natomiast chciałbym podkreślić, że szczególnie doceniam polskich inwestorów indywidualnych. Mam do nich bardzo duży szacunek i sympatię, to oni w dużej mierze są fundamentem giełdy. Sam należę do tego grona, jestem związany z giełdą niemal od początku jej historii.

Według szacunków analityków Mercator ma spore szanse na awans do WIG20 wiosną przyszłego roku.

Mam do takich kwestii stosunkowo konserwatywne podejście. Oczywiście, taki awans byłby dużym wydarzeniem. To nobilitacja, ale też potężne wyzwanie. Naszym podstawowym zadaniem jest jednak rozwój biznesu, maksymalizacja zysków. Na tym się koncentrujemy.

Czy w akcjonariacie szykują się roszady? Wokół spółki nie kręcą się inwestorzy strategiczni?

To kolejny zwrot, którego w naszym słowniku nie ma. Żaden inwestor strategiczny – oczywiście poza mną – nie widnieje na horyzoncie. Gdybyśmy chcieli sprzedać spółkę, nie mielibyśmy z tym żadnego problemu, ale absolutnie nie mamy takich planów. Ja jestem w pełni sił i chcę w tym biznesie jeszcze sporo wywalczyć. Moja najstarsza córka Monika Żyznowska jest w zarządzie i jest już odpowiedzialna za kawał biznesu. Przynajmniej jedno z moich młodszych dzieci również deklaruje swoją przyszłość zawodową w firmie. W radzie nadzorczej zasiada moja żona Urszula Żyznowska. Reasumując, pomimo olbrzymiego wzrostu skali działalności od wejścia na GPW w 2013 r. Mecator Medical to nadal firma rodzinna – tak na nią patrzymy i taki jej charakter chcemy zachować. Jestem przekonany, że to również jeden z fundamentów naszego długoterminowego sukcesu.

CV

Wiesław Żyznowski (ur. 1964 r.) – od 2010 r. pełni funkcję prezesa spółki Mercator Medical. Jej wycena na giełdzie przekracza 3 mld zł. Żyznowski jest absolwentem Wydziału Zarządzania Akademii Ekonomicznej w Krakowie oraz Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie uzyskał stopień doktora filozofii. Jest też wydawcą i autorem książek.

Pierwsze półrocze było dla Mercatora bardzo dobre, wasza spółka mocno przebiła prognozy wynikowe analityków. Jak zapowiada się druga połowa roku?

Rzeczywiście, szacunek 209 mln zł kwartalnego zysku netto zdecydowanie wykroczył poza oczekiwania analityków i inwestorów. Cieszy nas to, że dobre wyniki pokazywane od I kwartału mają jeszcze potencjał wzrostowy, a przynajmniej wydają się powtarzalne w przewidywalnej przyszłości.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację