Gdyby zsumować dane o zasięgu sieci dużych operatorów, wychodzi, że szybki internet może mieć każde gospodarstwo domowe. Jak jest według pana?
W ostatnich pięciu latach polski rynek dynamicznie się rozwijał, ale nadal tylko 3/5 rodzin ma dostęp do szybkiego internetu o prędkości minimum 100 megabitów na sekundę. W Unii Europejskiej jest nieco lepiej: takie łącza mają cztery gospodarstwa na pięć. Mamy trochę do nadrobienia. Chodzi o tzw. lukę pokryciową i jakościową. W wielu miejscach istnieje tylko radiowy dostęp do internetu 3G i 4G. Na upartego może to wystarczyć dzisiaj, ale na pewno nie jutro. Według naszych analiz w 2025 r. gospodarstwa domowe mogą potrzebować prędkości nawet gigabita na sekundę, wykorzystując przy tym wiele różnych urządzeń i technologicznych udogodnień. Dlatego inwestujemy w światłowody, które zapewnią klientom internet nawet szybszy niż gigabitowy.
Czy światłowód i inne technologie przewodowe nie będą miały za chwilę konkurencji w postaci 5G?
Patrząc z perspektywy potrzeb gospodarstw domowych, sieć domowa zbudowana wyłącznie w oparciu o 5G będzie borykała się z podobnymi problemami jak dziś 4G. Nominalnie jest dobrze – transfer liczony w dziesiątkach czy nawet setkach megabitów na sekundę, ale gdy przychodzi dobowy szczyt wykorzystania, prędkość łącza mocno spada. Fizyki nie oszukamy, kiedy w tym samym momencie z jednej stacji chce skorzystać wiele osób. Dlatego w Orange traktujemy światłowód i usługi mobilne jako wzajemnie uzupełniające się.
Podobno 5G ma zapewnić dedykowane łącze abonentowi?