Prezes Hoist Finance: Polska jest jednym z naszych priorytetowych rynków

Naszym celem jest umacnianie pozycji w Polsce, stąd transakcja o wartości 400 mln zł z GetBackiem.To z pewnością nie jest nasze ostatnie słowo – mówi Klaus-Anders Nysteen, prezes szwedzkiej grupy Hoist Finance.

Publikacja: 06.05.2019 21:00

Prezes Hoist Finance: Polska jest jednym z naszych priorytetowych rynków

Foto: materiały prasowe

Hoist przejął aktywa należące do GetBacku. Dlaczego zdecydowaliście się na tę transakcję?

Zgodnie z naszą strategią chcemy być partnerem w restrukturyzacji zadłużenia dla dużych banków na naszych priorytetowych rynkach, a Polska jest jednym z nich. Jeśli chodzi o GetBack, to czuliśmy, że możemy odegrać pozytywną rolę w kontekście jego trudnej sytuacji. Portfel, który przejmujemy, składa się z aktywów pochodzących od banków, które dobrze znamy. Jesteśmy przecież aktywnym graczem na rynku wierzytelności w Polsce. Co więcej, kiedy GetBack negocjował zakup tych aktywów, byliśmy jego głównym konkurentem. Teraz mamy szansę przejąć portfel, który przeanalizowaliśmy szczegółowo już wcześniej. Oczywiście kluczową kwestią jest dla nas zachowanie właściwych proporcji pomiędzy ryzykiem a ceną długu. Dlatego tak istotna jest nasza strategia kupowania portfeli od instytucji, z którymi mieliśmy okazję współpracować wcześniej. Znamy ich politykę kredytową, profil klientów, stosowane procesy, dzięki czemu możemy przed transakcją dokonać oceny tego, co jest dla nas ważne. Przejmowane aktywa mają wartość transakcyjną około 400 mln zł – to jest naprawdę duża operacja, która obejmuje 1/3 portfolio GetBacku.

Wcześniej była jednak mowa, że zamierzacie przejąć cały portfel GetBacku...

Pierwotnie naszym celem rzeczywiście było przejęcie wszystkich aktywów GetBacku. Jednak tuż przed świętami Bożego Narodzenia Hoist Finance, który jest także bankiem, został objęty w Szwecji nowymi regulacjami. Chcąc dostosować się do tych wymogów, musieliśmy ograniczyć się do 1/3 części aktywów, które były przedmiotem naszego zainteresowania.

Czy to ostatnia inwestycja w aktywa GetBacku?

Naszym celem jest umacnianie pozycji w Polsce. Stąd transakcja o wartości 400 mln zł z GetBackiem. To z pewnością nie jest nasze ostatnie słowo. Jesteśmy gotowi kontynuować dialog z GetBackiem na temat zakupu kolejnych znaczących aktywów.

Poprzez zakup aktywów GetBacku zwiększacie swoją ekspozycję w Polsce. Jakie są wasze plany związane z naszym rynkiem?

Hoist Finance jest jednym z największych nabywców wierzytelności w Europie. Chcemy być wiarygodnym partnerem w procesach restrukturyzacji zadłużenia na naszych priorytetowych rynkach. A Polska jest z pewnością jednym z nich – rynkiem, który znamy dobrze i w którym widzimy duży potencjał. Mamy tu dobrą pozycję rynkową oraz umacniane od kilku lat relacje z ważnymi partnerami oraz interesariuszami. Patrzymy na polski rynek w perspektywie długofalowej. Chcemy, aby nasza obecność tu była zauważalna, między innymi poprzez promocję dobrych standardów rynkowych. Transakcja z GetBackiem oznacza podwojenie naszych aktywów na polskim rynku. Wszystko wskazuje na to, że wskoczyliśmy na drugie miejsce, jeśli chodzi o pozycję rynkową, tuż za liderem branży. Wierzymy w polski rynek i w nasze wartości bazujące na holistycznym podejściu do procesu zarządzania wierzytelnościami, gdzie dobro naszych klientów jest zawsze na pierwszym miejscu.

GetBack jest w trudnej sytuacji. Czy dzięki temu ta transakcja była łatwiejsza?

GetBack przeprowadził cały proces bardzo profesjonalnie, dochowując wszystkich zasad rynkowych. Cena także została ustalona na zasadach rynkowych. I jest to uczciwa cena za to portfolio. Oczywiście nasza wiedza z poprzedniego procesu na temat ryzyk związanych między innymi z profilem klientów pomogła nam w ostatnich negocjacjach. Ale chciałbym podkreślić, że był to profesjonalny proces, z udziałem wielu podmiotów. My jesteśmy szczęśliwym zwycięzcą tego wyścigu.

Rynek wierzytelności po sprawie GetBacku bardzo się zmienił. Zaufanie inwestorów do branży zostało wystawione na poważną próbę. Czy wierzy pan, że sytuacja wróci do normy?

Mam nadzieję, że tak. W mojej ocenie nasza reputacja na rynkach, na których działamy, jest dobra. I sądzę, że ta transakcja jest korzystna dla rynku oraz dla klientów także dlatego, że niesie ze sobą holistyczne, bardziej przyjazne podejście do zarządzania wierzytelnościami. Ta transakcja jest także elementem konsolidacji tego sektora w Polsce, co jest kolejną korzyścią. Taki trend możemy zaobserwować w całej Europie. Hoist Finance jest jednym z wygranych tego sektora w skali europejskiej.

Na czym polega owo holistyczne podejście, o którym pan wspomina?

Nasza wizja zakłada pomaganie ludziom w dotrzymywaniu zobowiązań. Mamy coś do zaoferowania zarówno klientom, jak i bankom, z którymi współpracujemy. Bierzemy pod uwagę możliwości finansowe klientów oraz ich długoterminowy plan spłaty zobowiązań. To jest dobre zarówno dla nich, jak i dla banków, ponieważ pomagamy dłużnikom przywrócić ich status społeczny. Często nasi klienci potrzebują jedynie ustrukturyzowania procesów, wskazówek, motywacji oraz odrobinę pomocy w ustaleniu priorytetów i uzgodnienia kolejnych kroków postępowania. Dlatego inwestujemy znaczące środki finansowe w edukację i szkolenia naszych pracowników, aby jako firma być dobrym partnerem do rozmowy – kompetentnym oraz zorientowanym na rozwiązanie problemu. Jesteśmy istotnym elementem ekosystemu, łańcucha wartości finansowych na rynku, na którym działamy. Jest to dla nas powód do dumy, że przestrzegamy wartości i procedur compliance. Jesteśmy bankiem podlegającym restrykcyjnym regulacjom – myślę, że to dobra wiadomość dla klientów.

Jakich zmian na rynku spodziewacie się w najbliższej przyszłości? Czy możliwa jest dalsza konsolidacja i jaką rolę ewentualnie zamierzacie w niej odegrać?

Chcielibyśmy skupiać się na kilku kluczowych obszarach geograficznych. Oczywiście najważniejsze są dla nas rynki dojrzałe i duże, ponieważ mają największy potencjał. Polska jest wśród sześciu kluczowych dla nas rynków, między innymi obok Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji i Hiszpanii. Po tej transakcji Polska stała się trzecim co do wielkości krajem, w którym działamy. Nie zamierzamy poszerzać zasięgu geograficznego, ponieważ wciąż możemy konkurować o 80 proc. potencjału rynkowego. Wolimy skupić się na kilku ważnych rynkach, niż zwiększać obecność na wielu. Poza tym sądzę, że digitalizacja i automatyzacja procesów to fundament dzisiejszego świata finansów – w końcu niemal każdy z naszych klientów ma przy sobie coś tak osobistego jak... smartfon. Naszym celem jest bycie najbardziej skutecznym i wydajnym operatorem w branży. Dążymy do standaryzacji i harmonizacji pomiędzy rynkami. Sprowadzamy właśnie do Polski nasze najnowsze i najlepsze rozwiązania technologiczne, które obejmują zarówno platformy do zarządzania wierzytelnościami, jak i samoobsługowe portale do płatności, które będą dostępne w ciągu kilku tygodni.

W jaki sposób może to zmienić rynek w Polsce?

Polska jest trzecim rynkiem, na którym wdrażamy naszą najnowszą technologię. Musimy pamiętać, że jeśli ludzie będą mieli możliwość zrobić coś z pomocą narzędzi elektronicznych, z pewnością wybiorą takie rozwiązanie. Zwłaszcza że wszelkie sprawy dotyczące zadłużenia to raczej wrażliwe kwestie, o których nie zawsze chcemy rozmawiać z pracownikiem firmy, nawet telefonicznie. Niezwykle ważne jest to, że branża rozwija się z coraz większą uwagą dla etyki, compliance i regulacji. Szczególnie w kontekście faktu, że agresywne i nieakceptowane praktyki niektórych firm rzucają cień na cały sektor. Codziennie udowadniamy, że jesteśmy potrzebni i pomocni zarówno dla banków, jak i dla klientów, z którymi kontaktujemy się na co dzień. Musimy pokazać, że oferujemy najwyższą jakość usług dzięki kompetencjom pracowników oraz inwestycjom w rozwiązania technologiczne, tworzymy sektor odpowiadający potrzebom ekosystemu finansowego. Ten trend już jest widoczny: firmy, które nie będą działały zgodnie z tymi standardami, zostaną w tyle. Restrykcyjne regulacje to nasi sprzymierzeńcy – pomogą wykluczyć czarne owce oraz promować biznesową uczciwość i zgodność z regulacjami.

CV

Klaus-Anders Nysteen od 2018 r. jest prezesem szwedzkiej grupy Hoist Finance. Firma ta w ostatnich dniach kupiła od GetBacku portfele wierzytelności, a wartość transakcji wyniosła około 400 mln zł. Klaus-Anders Nysteen posiada bogate doświadczenie w sektorze finansowym, które zdobył między innymi jako prezes Storebrand Bank. W przeszłości stał również na czele firmy Lindorff Group, która działa w branży obrotu wierzytelnościami.

Hoist przejął aktywa należące do GetBacku. Dlaczego zdecydowaliście się na tę transakcję?

Zgodnie z naszą strategią chcemy być partnerem w restrukturyzacji zadłużenia dla dużych banków na naszych priorytetowych rynkach, a Polska jest jednym z nich. Jeśli chodzi o GetBack, to czuliśmy, że możemy odegrać pozytywną rolę w kontekście jego trudnej sytuacji. Portfel, który przejmujemy, składa się z aktywów pochodzących od banków, które dobrze znamy. Jesteśmy przecież aktywnym graczem na rynku wierzytelności w Polsce. Co więcej, kiedy GetBack negocjował zakup tych aktywów, byliśmy jego głównym konkurentem. Teraz mamy szansę przejąć portfel, który przeanalizowaliśmy szczegółowo już wcześniej. Oczywiście kluczową kwestią jest dla nas zachowanie właściwych proporcji pomiędzy ryzykiem a ceną długu. Dlatego tak istotna jest nasza strategia kupowania portfeli od instytucji, z którymi mieliśmy okazję współpracować wcześniej. Znamy ich politykę kredytową, profil klientów, stosowane procesy, dzięki czemu możemy przed transakcją dokonać oceny tego, co jest dla nas ważne. Przejmowane aktywa mają wartość transakcyjną około 400 mln zł – to jest naprawdę duża operacja, która obejmuje 1/3 portfolio GetBacku.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację