Sytuacja w Polsce zaczyna przypominać czasy sufrażystek?
Wtedy kobiety wygrały, chociaż oczywiście na początku wymagało to wielkiej odwagi. Pojawiało się wiele kontrowersji, jak mają protestować i czy w ogóle mają protestować. Kwestionowano narrację i estetykę protestów. Pouczano, co powinny i powinni robić protestujący, żeby byli skuteczni. Tak jak dziś w Polsce. Są osoby, które aktywnie zwalczają zarówno postulaty, jak i samych protestujących, oraz ogromna większość, która to akceptuje – ignorując takie działania. Większość zła, które ma miejsce w związku z protestami, jest spowodowana przez milczącą większość. Dlatego liczę, że te protesty przyciągną więcej osób i ludzie zrozumieją, że chodzi o fundamentalne sprawy, które dotyczą nas wszystkich.