Prof. Wawrzyniec Konarski: W Polsce musi powstać nowa opozycja, Platforma kojarzy się z arogancją

– Opozycja powinna pokazać, że ma konkretne pomysły na zmianę. Dzięki nim będzie mogła wytykać zweryfikowane w praktyce ułomności obozowi rządzącemu – mówił „Rzeczpospolitej” prof. Wawrzyniec Konarski, rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula.

Aktualizacja: 23.07.2020 15:23 Publikacja: 23.07.2020 15:16

Prof. Wawrzyniec Konarski: W Polsce musi powstać nowa opozycja, Platforma kojarzy się z arogancją

Foto: Materiały prasowe

Tydzień temu dowiedzieliśmy się, że Andrzej Duda będzie rządził drugą kadencję. We wtorek odebrał uchwałę PKW w tej sprawie. Czy przez ten czas coś się zmieniło?

Andrzej Duda jest teraz w fazie uspokojenia emocji, o czym świadczy wtorkowe wystąpienie na Zamku Królewskim, natomiast atmosfera towarzysząca zaprzysiężeniu, postrzeganiu władzy, będzie podgrzewana. Z jednej strony mamy gesty pojednawcze prezydenta, z drugiej komunikaty rządu, które wcale nie rozładowują napięcia.

Jak będzie wyglądała druga kadencja Andrzeja Dudy?

Ma znaczącą szansę udowodnienia sobie i niechętnym mu kręgom społeczeństwa, że potrafi zachować samodzielność. Jako ekspert z zainteresowaniem zobaczyłbym wydarzenia, dzięki którym szczegółowej i krytycznej analizie można byłoby poddać działania zarówno prezydenta czy rządu, jak i opozycji. Jednak jako obywatel wolałbym, aby atmosfera nerwowości, oskarżeń, potęgowania się mowy nienawiści, uległa wytłumieniu. Przed Andrzejem Dudą pojawia się szansa, by w tym pomóc. Każdy ambitny polityk powinien w pewnym momencie pokazać, że ma silną osobowość. Musimy pamiętać o ustrojowej pozycji prezydenta w Polsce, która nie czyni go ani zbyt silnym, ani jednoznacznie pasywnym. Jeśli jednak nie ma władczego umocowania głowy państwa w Konstytucji, ta siła jest zależna od jego osobowości. 

Czy młodzi ludzie są w stanie zmienić polską scenę polityczną?

Tak, ale pod warunkiem, że wzmocnią się w nich potrzeby edukacyjne. Wcześniej, w roku 2014 w najmłodszej grupie wyborców największym gwiazdorem był Janusz Korwin-Mikke, teraz z kolei Rafał Trzaskowski. Opozycji nie wolno tego zmarnować, jeśli poważnie myśli o skutecznej walce o władzę. Winna otworzyć się na potrzeby i wymagania młodych ludzi, na spełnianie ich potrzeb socjalnych, edukacyjnych i obyczajowych. Choć opozycja przecież nie rządzi, to może pokazać przynajmniej instrumenty na rzecz zmiany i przygotowywać konkretne projekty ustaw. Negowanie nowatorskich, opartych na konkretnych wyliczeniach pomysłów przez rządzących będzie władzę kompromitować. Jeśli jest gotowa propozycja, to trzeba ją wyposażyć w jednoznaczne argumenty, opierające się na wiedzy ekspertów. 

Do Sądu Najwyższego wpływają protesty wyborcze. Czy będą miały jakiekolwiek znaczenie?

Nie, ponieważ w sensie statystycznym niczego nie zmienią. Będą jednak podstawą do oceny polskich wyborów z zewnątrz. Najwięcej uwag jest bowiem do tego, w jak nieudolny sposób wybory za granicą zorganizowało MSZ. To jest ważne, bo pokazuje, że sposób funkcjonowania tego ministerstwa jest wysoce kontrowersyjny, jeśli nie naganny. Przekaz protestów będzie więc bardzo ważny, bo pokaże, że w rządzie są niekompetentne osoby.

Najbliższe wybory w Polsce dopiero za trzy lata. Rafał Trzaskowski utrzyma poparcie?

Obozowi rządzącemu z Jarosławem Kaczyńskim na czele będzie teraz zależało na objęciu kontrolą innych, mniejszych partii. Od sukcesu lub porażki tych działań będzie zależało to, czy wybory odbędą się przedterminowo. Wcale nie muszą nastąpić dopiero trzy lata. Trzaskowski nie ma więc dużo czasu. Jeśli nadal chce być wizerunkiem liberalno-lewicowej strony sceny politycznej, powinien działać szybko, zdecydowanie i mieć duże wyczulenie na konkrety, którymi stronie rządzącej będzie mógł wytykać jej słabości. Hasła typu „mamy dość” są chwytliwe na początku, ale później się zużywają. Błędem Trzaskowskiego było w trakcie kampanii także to, że nie otworzył się na niechętną mu ścianę wschodnią i nie pojechał na debatę w Końskich. Bardziej niż do tych, którzy go popierają, powinien był apelować do przeciwników. Tego nie zrobił, być może nie miał przekonywujących doradców. Mógł wykorzystać okazję, by podważyć wszystkie oskarżenia, jakie względem niego padały ze strony tzw. mediów narodowych, docierających głównie do wyborców Andrzeja Dudy.

Rafał Trzaskowski „naprawi” Platformę Obywatelską, czy stworzy nową partię?

Powstanie nowej opozycji jest niezbędne. Platforma Obywatelska jest partią mającą złe nawyki i ludzi kojarzonych ze swoją nadmierną pewnością siebie, wręcz arogancją. Wybory w 2015 roku przegrała na własne życzenie. Potwierdziły się wtedy, zauważalne już wcześniej jej negatywne cechy, a do tego pojawiło się swoiste znużenie społeczne jej rządami.

Może to Szymon Hołownia z ruchem Polska2050 będzie nową opozycją?

Polska scena polityczna powinna zostać przeorana. Lepszy przekaz zdecyduje o tym, czy będzie to Hołownia, czy Trzaskowski. Rodowodowo, bardziej przekonujący jest Hołownia – zdolny publicysta, nieuwikłany we wcześniejsze gry. Trzaskowski z kolei ma doświadczenie, jest elokwentny i ma dobrą aparycję. To dwie ciekawe osobowości po stronie „antyPiS”. Walka z układem rządzącym powinna być walką przy ich współudziale. Pojawienie się realnego przeciwnika po stronie opozycji zwykle powoduje, że rządzący muszą hamować swoją arogancję. 

Hołownia będzie chciał współpracować czy zachowa swoją neutralność polityczną?

Jeśli będzie działał w pojedynkę, wówczas nie osiągnie sukcesu w perspektywie najbliższych 3-5 lat. Pytanie, czy trzeba tyle czasu czekać? Hołownia winien teraz nabrać nieco autodystansu do tego, co stało się niewątpliwie jego sukcesem i znaleźć formułę na współpracę z Trzaskowskim, który również uzyskał ogromne zaufanie społeczne.

Czy podział w Polsce można zażegnać?

W nadchodzących latach nie da się tego zrobić. Najgorsze podziały i kłótnie są w rodzinie. Politycy, którzy w opozycji i rządzie są najważniejsi, genetycznie – w mniejszym lub większym stopniu – wywodzą się z pierwszej „Solidarności”. Obie strony się na nią powołują, co nie przysparza im jednak reputacji, bo pokazuje, że pomimo tego, jak bardzo byli kiedyś połączeni ideą antykomunizmu, nie są w stanie pomniejszyć rangi tego, co ich teraz dzieli. Politycy w Polsce pokazują brak dystansu wobec siebie, stąd często bez umiaru chcą zagarnąć dla siebie władzę i zawłaszczyć jak najwięcej sfery publicznej. Jest to niebezpieczne i irytujące.

Czego spodziewa się pan po spotkaniu prezydenta Dudy z Rafałem Trzaskowskim?

Będzie to na pewno wymiana kurtuazji, ale nie chciałbym, by spotkanie ograniczyło się wyłącznie do tego. Andrzej Duda powinien wiedzieć o tym, że ma szansę, by wywiązać się ze swoich licznych obietnic i stać się arbitrem w kwestiach spornych.

Wawrzyniec Konarski – doktor habilitowany nauk humanistycznych, politolog, profesor nadzwyczajny Akademii Finansów i Biznesu Vistula oraz rektor tej uczelni, wykładowca akademicki w Polsce i kilkunastu krajach świata.

Tydzień temu dowiedzieliśmy się, że Andrzej Duda będzie rządził drugą kadencję. We wtorek odebrał uchwałę PKW w tej sprawie. Czy przez ten czas coś się zmieniło?

Andrzej Duda jest teraz w fazie uspokojenia emocji, o czym świadczy wtorkowe wystąpienie na Zamku Królewskim, natomiast atmosfera towarzysząca zaprzysiężeniu, postrzeganiu władzy, będzie podgrzewana. Z jednej strony mamy gesty pojednawcze prezydenta, z drugiej komunikaty rządu, które wcale nie rozładowują napięcia.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji