Wybory w USA: Walka o każdy głos

O pierwszej w nocy czasu wschodnio-amerykańskiego, Ameryka ciągle czeka na wyniki głosowania z kilku ważnych stanów, w tym Minnesoty, Arizony, Pensylwanii, New Hampshire i Michigan. Donald Trump wydaje się jednak być na dobrej drodze do wygranej.

Publikacja: 09.11.2016 06:12

Wybory w USA: Walka o każdy głos

Foto: AFP

To była jedna z najbardziej zaciętych kampanii prezydenckich w historii Stanów Zjednoczonych, w których do samego końca nie wiadomo było kto wygra, bo w sondażach opinii publicznej kandydatów dzieliły zaledwie pojedyncze punkty procentowe.

Podobnie emocje towarzyszyły wyborcom we wtorkowy wieczór, w którym Amerykanie obserwowali napływające z całego kraju wyniki głosowania, a uwaga wszystkich skupiona była na kilku kluczowych stanach, w tym przede wszystkim na Florydzie, Arizone, Newadzie, New Hampshire, Ohio, Michigan, Wisconsin i Karolinie Północnej. To właśnie te stany decydowały, który z kandydatów prezydenckich zdobędzie więcej niż 270 z 538 głosów elektorskich potrzebnych do wygrania wyborów.

Przed północą, ku zaskoczeniu mediów głównego nurtu oraz rozczarowaniu demokratycznej połowy kraju i dużej części republikanów, szala zaczęła się przechylać w stronę wygranej republikańskiego kandydata, powodując też nerwowe reakcje na rynkach walutowych.

Jedną z pierwszych niespodzianek wieczoru była przewaga Donalda Trumpa w Ohio jednym z kluczowych stanów, w których demokratyczny kandydat dwukrotnie wygrał w poprzednich wyborach, i które tylko raz w 1944 r. zagłosowało większościowo na przegrywającego kandydata. Potem republikański kandydat zdobył większość głosów w Karolinie Północnej, która już po raz drugi poparła republikańskiego kandydata w wyborach prezydenckich oraz na Florydzie – w ważnym stanie z 29 głosami elektorskimi, gdzie Clinton – jak się okazuje – nie pomogło poparcie Latynosów, które w tych wyborach, według wstępnych szacunków, było dwa razy większe niż w poprzednich. Po stronie republikańskiego kandydata wydaje się też opowiadać Georgia z 16 głosami elektorskimi i Iowa.

Clinton zdobyła większość w Oregonie, Waszyngtonie, ale także wahadłowej Wirginii, Newadzie i Kolorado. Zwycięstwa te jak na razie nie dają jej 270 głosów elektorskich, wymaganej do zdobycia prezydentury. Donald Trump wyprzeda ją o około 30 punktów.

Kandydaci do ostatniej chwili prowadzili kampanię wyborczą, bo w Stanach Zjednoczonych nie obowiązuje cisza wyborcza. We wtorek oboje zagłosowali – Hillary Clinton w miejscowości Chappaqua na północ od miasta Nowy Jork, a Donald Trump na Manhattańskim Upper East Side. Potem przygotowywali się do wieczorów wyborczych, które spędzali w swoich sztabach, również w Nowym Jorku.

Po miesiącach agresywnej kampanii, naznaczonej słownymi potyczkami, personalnymi obelgami, skandalami i kontrowersyjnymi doniesieniami na temat obu kandydatów głównych partii, Amerykanie mówili, że są zmęczeni kampanią i cieszą, się, że się kończy. Ponad połowa społeczeństwa wyrażała też niezadowolenie z obu kandydatów, a wielu wyborców na znak protestu odmówiło wzięcia udziału w głosowaniu. Wśród nich znalazł się były republikański prezydent George W. Bush i jego żona Laura, którzy miejsce na krzyżyk dla kandydata na prezydenta na swoich kartach do głosowania zostawili puste, a oddali głosy na pozostałych kandydatów: do Kongresu i władz lokalnych.

Mimo wszystko ponad 40 milionów osób skorzystało z możliwości wcześniejszego głosowania, a w sumie na listach wyborców było ponad 140 milionów Amerykanów. W dniu wyborów w wielu miejscach w kraju do punktów wyborczych ustawiały się kolejki. Niektóre punkty wyborcze otworzyły się z opóźnieniem, niektóre - np. w Karolinie Północnej – musiały przedłużyć godziny otwarcia.

Nic dziwnego, bo tegorocznym wyborom prezydenckim towarzyszyły silne emocje, które podzieliły naród pomiędzy zwolenników dwóch diametralnie odmiennych kandydatów. Z jednej strony: doświadczona w polityce Hillary Clinton, która potencjalnie mogła przejść do historii jako pierwsza kobieta w Białym Domu, ale uwikłana w skandal z emailami oraz – dla części wyborców – zbyt uwikłana w układy w Waszyngtonie demokratka, która – po dwóch kadencjach Baracka Obamy – nie obiecywała żadnej zmiany w kraju. Z drugiej strony Donald Trump – miliarder z Nowego Jorku, nieprzewidywalny kandydat spoza układu politycznego, który populistycznym przesłaniem, pozbawionym poprawności politycznej, podpił serca rzeszy Amerykanów i obiecywał duże zmiany, ale też zyskał wielu wrogów w swojej własnej partii stawiając pod znakiem zapytania współpracę jego jako prezydenta z liderami Partii Republikańskiej.

Oprócz prezydenta, Amerykanie wybierali też swoich przedstawicieli do władz lokalnych oraz do Senatu i Izby Reprezentantów.

W 35 stanach wyborcy odpowiadali również na pytania na referendum. Najwięcej ich, bo aż 17 na kartach do głosowania znaleźli mieszkańcy Kalifornii. W dziewięciu stanach mieszkańcy decydowali o tym czy zalegalizować marihuanę dla celów rekreacyjnych lub medycznych, poza tym Amerykanie decydowali m.in. o zmianach w lokalnym systemie wyborczym, kwestiach związanych z edukacją, posiadaniem broni, płacą minimalną oraz karą śmierci. Mieszkańcy stolicy głosowali za lub przeciw przekształceniu Washington DC w osobny stan, a w Kolorado pytanie na referendum dotyczyło zniesienia niewolnictwa, które jest tam nadal dozwolone jako kara za przestępstwo.

To była jedna z najbardziej zaciętych kampanii prezydenckich w historii Stanów Zjednoczonych, w których do samego końca nie wiadomo było kto wygra, bo w sondażach opinii publicznej kandydatów dzieliły zaledwie pojedyncze punkty procentowe.

Podobnie emocje towarzyszyły wyborcom we wtorkowy wieczór, w którym Amerykanie obserwowali napływające z całego kraju wyniki głosowania, a uwaga wszystkich skupiona była na kilku kluczowych stanach, w tym przede wszystkim na Florydzie, Arizone, Newadzie, New Hampshire, Ohio, Michigan, Wisconsin i Karolinie Północnej. To właśnie te stany decydowały, który z kandydatów prezydenckich zdobędzie więcej niż 270 z 538 głosów elektorskich potrzebnych do wygrania wyborów.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 801
Świat
Chciał zaprotestować przeciwko wojnie. Skazano go na 15 lat więzienia
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 800
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 799
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 797
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił