Podczas niedzielnej konferencji kandydat największej partii opozycyjnej zapowiedział, że jego zwycięstwo w wyborach prezydenckich będzie początkiem końca rządów PiS. – To będzie początek wielkiej fali zmian w Polsce, gdzie słowa najważniejsze, takie jak: równość, sprawiedliwość, godność, odzyskają swoje prawdziwe znaczenie – deklarował Trzaskowski. Obecny prezydent Warszawy postawił na mocno polaryzujący przekaz, uderzając w Andrzeja Dudę i Zjednoczoną Prawicę. – Zdecydowałem się kandydować, bo nie widzę polityka, który zmusiłby rząd do działania. Nad Pałacem Prezydenckim powiewa biała flaga, a prezydent jest niemym świadkiem wydarzeń: korupcji i nepotyzmu na niespotykaną od 30 lat skalę – dodał. Mówił też, że ci, którzy szli do rządów pod sztandarami uczciwości, doprowadzili do tego, że instytucje, które powinny stać na straży praworządności, są przez nich zawłaszczane. Kandydat odniósł się również do przedsiębiorców protestujących w sobotę w stolicy. – Na ulicach Warszawy demonstrowali przedsiębiorcy i okazało się, że było najwięcej aresztowań od czasów, które wszyscy pamiętamy.
Wspominał też o pogarszającej się sytuacji samorządów. – Kiedy samorządy się martwią, czy będą mieć pieniądze na szpitale i szkoły, PiS przeznacza 2 mld zł na swoją partyjną telewizję – mówił. Zapowiedział odbudowę wspólnoty, ale też współpracę z rządem. – Prezydent RP nie może być opozycją totalną wobec rządu. Wszędzie tam, gdzie rząd będzie prowadził słuszne działania wzmacniające państwo, będzie miał poparcie prezydenta – obiecywał.
Pierwsze deklaracje
Trzaskowski zapowiedział swoją pierwszą decyzję jako prezydenta: złożenie ustawy o zwiększeniu finansowania służby zdrowia do 6 proc. PKB. Jednak to pomysł tego finansowania wzbudził największe kontrowersje. – Pieniądze, które dziś idą na propagandę, na TVP, powinny zostać przekazane na zdrowie – powiedział. Kandydat obiecał także zmiany w TVP, która miałaby być „bez TVP Info, Wiadomości, bez publicystyki politycznej". Odpowiadając na pytania dziennikarzy, zapewnił, że podpisy pod jego kandydaturą jeszcze nie są zbierane, są jedynie przygotowywane instrukcje. Trzaskowski zapewniał, że będzie brał urlop ze stołecznego ratusza, jeśli będzie podróżował po kraju. Dodał też, że nie ma powodu do obaw, jeśli w razie jego zwycięstwa do stołecznego ratusza na trzy miesiące wejdzie komisarz.
Strategia kandydata
Jak dowiedziała się „Rz", kampania wyborcza Trzaskowskiego ma się zdecydowanie różnić od kampanii Kidawy-Błońskiej. Sztab wyborczy zostanie całkowicie przemeblowany i zbudowany z ludzi Trzaskowskiego, którzy prowadzili jego kampanię samorządową. Rola sztabu medialnie będzie zmniejszona, nie wiadomo, czy jego skład w ogóle będzie ogłaszany publicznie. Polityków w sztabie mają zastąpić eksperci. Rola szefostwa PO ma zostać ograniczona. Szefem sztabu nie będzie Bartosz Arłukowicz. Małgorzata Kidawa-Błońska ma wspierać Trzaskowskiego w kampanii i być łącznikiem między kandydatem a środowiskami kobiecymi.