Ponad dwie trzecie respondentów (68 proc.) deklaruje, że weźmie udział w w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Takich zamiarów nie ma 13 proc. Co piąty badany (19 proc.) nie umiał zająć w tej sprawie jednoznacznego stanowiska.

- Udział w wyborach do PE częściej planują mężczyźni (71 proc.), osoby powyżej 50 lat (76 proc.) oraz badani o wykształceniu wyższym (70 proc.). Takie plany mają też najczęściej osoby o dochodzie netto od 2001 do 3000 zł (75 proc.) oraz badani z miast do 99 tys. mieszkańców (73 proc.) - zwraca uwagę Piotr Zimolzak z agencji badawczej SW Research.

- Gdyby istotnie ponad 68 proc. z badanych wzięło udział w tegorocznych wyborach do PE, to byłby nie tylko rekord frekwencyjny w tych wyborach (dotąd udział nie przekraczał nawet 30 proc.), ale we wszystkich wyborach parlamentarnych w dziejach III RP. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że frekwencja 26 maja będzie znacząco niższa, gdyż zawsze odsetek deklaracji udziału przewyższa w istotny sposób faktyczną liczbę osób przy urnach. Natomiast wydaje mi się prawdopodobne, że w tym roku przekroczymy jednak wspomniany próg frekwencji 30 proc. – komentuje prof. Antoni Dudek, politolog.

Także prof. Jacek Knopek z Wydziału Politologii i Studiów Międzynarodowych UMK w Toruniu zwraca uwagę na fakt, że dotychczas wybory do Parlamentu Europejskiego nie cieszyły się w Polsce zbyt dużą popularnością, co przejawiało się w niskiej frekwencji. - Należy przyjąć z zadowoleniem dużą grupę respondentów, która deklaruje chęć udziału w eurowyborach 2019 roku. Korzyści z członkostwa Polski w Unii Europejskiej widoczne są gołym okiem niemal dla każdego obywatela i dlatego warto byłoby je odzwierciedlić w postaci większego zaangażowania w procesie wyborczym – kwituje prof. Knopek.