Gdy przed pięcioma Sejm za zgodą Senatu wybrał na Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara – zgłoszonego na opuszczany przez prof. Irenę Lipowicz urząd przez koalicję organizacji pozarządowych – nie do końca wierzono w powodzenie tego eksperymentu. Dziś można powiedzieć, że się powiódł. Obywatele mieli w kończącym właśnie pięcioletnią kadencję Rzeczniku orędownika swoich praw, które niestety w ostatnich latach dojmująco się kurczą. A o ich przestrzeganie nie upomina się już z taką siłą żaden inny konstytucyjny organ, Trybunał Konstytucyjny złożył broń, zaś sądy od najwyższego po powszechne związano morderczym klinczem z władzą wykonawczą. Dlatego tak ważne były publiczne wystąpienia Bodnara i jego zastępców w obronie zagrożonych wartości ustrojowych, uwagi do projektów ustaw i aktywność na wielu polach.
Czytaj także: Bodnar zostanie dłużej. Co dalej ze stanowiskiem RPO?
Niektórzy będą mówić o ideologicznych motywacjach Adama Bodnara – że broni tęczowej ideologii, a o innych się nie upomina. Pewnie nie wiedzą, że pierwsza sprawa w jaką zaangażował się po nominacji to uwolnienie z aresztu kibica, który za kratami spędził kilka lat. Mimo to trudno się pozbyć łatki przyklejanej z taką siłą.
Chyba żaden z poprzedników Bodnara nie był tak zaciekle i niesprawiedliwie atakowany, na dodatek za to, co jest rzecznika powinnością: bronienie słabszych, mówienie głosem tych, których wołanie nie przebija się do polityków. Mimo tych niesprzyjających okoliczności, urząd prof. Bodnar sprawował godnie, nie dał się sprowokować i po prostu robił swoje: spokojnie odpierał zarzuty, objechał kraj, spotykał się z ludźmi, słuchał o ich problemach, dyskutował o nich na zorganizowanych z wielkim rozmachem Kongresach Praw Obywatelskich, a następnie pisał w ich sprawach do wszystkich świętych – ministrów, urzędów i sądów. I niemało tą drogą osiągnął, także u obecnie rządzących. Można o tym przeczytać w imponującym, liczącym ponad sześćset stron nieoficjalnym sprawozdaniu z kadencji.
Widać w nim na jak wielu polach prawa człowieka doznają uszczerbku. I widać, że nie o ideologię tu idzie, lecz o konkretne ludzkie sprawy, na podłożu bezpieczeństwa socjalnego, ekonomicznego i prawnego, a kończąc na zachodzących zmianach ustroju naszego kraju, ze szczególnym uwzględnieniem zaburzeń trójpodziału władzy. To wszystko rodzi pytania, co dziś znaczy artykuł konstytucji mówiący, że nasza ojczyzna jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej. Czy prawo nadal jest tarczą osłaniającą bezbronnych przed mieczem, który dzierży władza?