Mark Rutte nie mógł tego ująć jaśniej. W wywiadzie dla „Financial Timesa" zapowiedział, że jeśli obawy Hagi co do integracji Ukrainy ze Wspólnotą nie zostaną w tym tygodniu uwzględnione, natychmiast wystąpi do holenderskiego parlamentu o odrzucenie umowy z Ukraińcami.
Holandia jest jedynym krajem UE, który do tej pory nie ratyfikował umowy stowarzyszeniowej: właśnie dlatego wciąż obowiązuje ona na zasadach tymczasowych. W kwietniu w referendum aż 60 proc. Holendrów odrzuciło porozumienie. Choć wynik głosowania nie był dla rządu zobowiązujący, a frekwencja niska, wszystkie główne partie w parlamencie uznały, że tę opinię należy uwzględnić, aby jeszcze bardziej nie promować ugrupowań populistycznych.
Wilders nadchodzi
Sondaże i tak wskazują, że wybory w marcu wygra skrajnie prawicowa Partia Wolności Geerta Wildersa, pokonując konserwatywne ugrupowanie Rutte VVD. Na populistów miałoby głosować przeszło 3 mln osób wobec 950 tys. w 2012 r. Właśnie dlatego większość holenderskich polityków uważa, że los Ukrainy należy złożyć na ołtarzu walki z Wildersem.
– Wiem, że domagam się sporo – przyznał Rutte.
Premier chce odrębnej deklaracji wszystkich przywódców Unii, w której zostanie jasno powiedziane, że układ stowarzyszeniowy ani nie przybliża Ukraińców do członkostwa we Wspólnocie, ani nie oznacza dla nich jakichkolwiek gwarancji bezpieczeństwa. Dokument miałby być prawnie zobowiązujący.