Komisja Europejska zaproponowała, by kompleksowe zmiany w polityce migracyjnej były jednak mniej ambitne, niż wcześniej planowano. Przyznała de facto, że nie da się znaleźć porozumienia w sprawach najbardziej kontrowersyjnych. Po pierwsze, nie ma zgody na obowiązkowy rozdzielnik uchodźców, bo zdecydowane „nie" mówią państwa Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polska, mimo że propozycja zawierała wiele bezpieczników, które w sumie miały prowadzić do uruchomienia tego obowiązku tylko w sytuacji naprawdę krytycznej.
Po drugie, trudno nałożyć większą odpowiedzialność na państwa graniczne, które teoretycznie powinny rejestrować wszystkich migrantów, oddzielając tych ekonomicznych od uchodźców. Tych pierwszych powinny odesłać do domu, a wszystkie wnioski tych drugich rozpatrzyć. Zamiast tego jednak Włochy odsyłają wielu imigrantów na północ. Reforma miała im to uniemożliwić, ale Rzym się nie zgadzał.
– Wyczerpaliśmy możliwość dyskusji na temat obowiązkowej relokacji i czas pójść dalej. Solidarność może przybierać różne formy, ale muszą ją okazać wszyscy – powiedział Dimitris Awramopulos, unijny komisarz ds. migracji. Grek przez wiele miesięcy nie chciał się wycofać z obowiązkowego rozdzielnika, który przewidywał zresztą potężne kary za odmowę jego wykonania w razie potrzeby: nawet 250 tys. euro za każdego nieprzyjętego uchodźcę.
Ogłoszona we wtorek nowa strategia to przyjęcie do wiadomości politycznej rzeczywistości i pragmatyczna próba wyłuskania z reformy tych elementów, w których porozumienie jest już bardzo bliskie. Dotyczy to pięciu z siedmiu proponowanych rozporządzeń, które obejmują m.in. działanie unijnej agencji azylowej, harmonizację zasad przyjmowania azylantów czy przepisy dotyczące dobrowolnego przesiedlania uchodźców z państw trzecich.
Oficjalnie KE nie wycofuje się z dwóch spornych rozporządzeń, przekonuje tylko, by pracować nad nimi osobno, z zamiarem osiągnięcia porozumienia politycznego w pierwszych miesiącach 2019 r. Natomiast dla pięciu rozporządzeń mniej kontrowersyjnych plan przewiduje porozumienie polityczne w tym roku i zakończenie procesu legislacji na początku 2019 r. W praktyce jednak zaplanowane na maj 2019 r. wybory do PE i następujący po nich kilkumiesięczny proces wybierania nowych władz unijnych instytucji oznaczają, że dwa rozporządzenia, w tym rozdzielnik uchodźców, będą na długo odłożone na bok.