W 2016 roku w rozmowie z "Die Zeit" stwierdziła natomiast, że "kiedy myśli o Europie dla swoich dzieci i wnuków, nie myśli o luźnej unii państw uwięzionych pośród narodowych interesów".
Z kolei - już jako minister obrony - wzywała do pogłębienia współpracy wojskowej z UE domagając się ustanowienia "armii Europejczyków". Podkreślała jednak przy tym, że pogłębianie współpracy militarnej w ramach UE nie powinno być konkurencją dla NATO. Mówiła też, że zarządzanie taką armią "nie powinno być scentralizowane".
Jeśli chodzi o relacje z Rosją i Chinami, to w 2018 roku von der Leyen stwierdziła, że choć życzyłaby sobie lepszych relacji z Rosją i jest otwarta na dialog to jednak "prezydent Putin nie ceni słabości". - Wyświadczanie mu przysług i pobłażanie nie czyni go bardziej przyjaznym - podkreślała. - Spójrzmy na fakty: Rosja anektowała Krym, dusi wschodnią Ukrainę, Aleppo zostało pogrzebane przez dywanowe naloty rosyjskich samolotów - dodawała.
Jednocześnie w 2014 roku ostrzegała przed wojskową eskalacją pomiędzy Rosją i Zachodem odmawiając w tamtym czasie dostarczenia broni Ukrainie, co - jej zdaniem - mogłoby zaognić konflikt.