Londyn wprowadza lockdown. Linie lotnicze nie oddadzą za bilety

Brytyjskie władze dosłownie z dnia na dzień wprowadziły lockdown. Pasażerowie, którzy wykupili bilety na przeloty w okresie świątecznym znaleźli się w trudnej sytuacji. Wiadomo, że teraz nie polecą, a linie lotnicze odmawiają zwrotu pieniędzy, oferując jedynie inny termin podróży.

Aktualizacja: 20.12.2020 15:00 Publikacja: 20.12.2020 14:18

London City Airport

London City Airport

Foto: AFP

British Airways proponuje takim osobom vouchery bądź podróż w innym terminie. Pieniądze odda jedynie w przypadku, kiedy to sama linia odwoła jakiś rejs. Podobną politykę prowadzą Vrgin Atlantic. Pieniędzy nie ma zamiaru zwracać również należący do International Airlines Group, irlandzki Aer Lingus, tej samej która jest właścicielem British Airways. Zapewnia jedynie, że nie będzie pobierał opłat przy wymianie biletów na podróże w innych terminach. Ryanair pytany przez media nie odpowiada, a easyJet informuje, że w zasadzie gotów jest oddać pieniądze, ale pod kilkoma warunkami. Jakimi? „Rozumiemy, że w takiej sytuacji niektórzy z pasażerów będą chcieli zmienić plany swoich podróży" - odpowiada easyJet enigmatycznie.

Czytaj także: Europejskie kraje wstrzymują loty z Wysp Brytyjskich

Pasażerowie i kancelarie prawne zajmujące się ochroną praw pasażerów są oburzone i uznają, że przewoźnicy mają obowiązek zwrócenia pieniędzy. Małe są jednak szanse, aby przewoźnicy się ugięli, skoro nie zrobili tego już dwa tygodnie temu, kiedy była podobna sytuacja.

Stacja kolejowa Waterloo w Londynie

Stacja kolejowa Waterloo w Londynie

AFP

Brytyjski premier, Boris Johnson poinformował o zaostrzeniu zasad sanitarnych w ostatnią sobotę. W ten sposób chciał powstrzymać kolejną falę zakażeń, która od kilku dni jest odczuwalna w Londynie. Dlatego rygorystycznie przestrzegane obostrzenia obowiązują w samym Londynie i w większości południowo-wschodniej części kraju. Osoby tam mieszkające z kraju wylecieć mogą jedynie podróżując służbowo. Premier uważa, że wprowadzenie takich środków ostrożnościowych znacznie ograniczy liczbę nowych zakażeń.

Mieszkający poza terenem wyznaczonym jako najgorzej dotknięty pandemią, mogą specjalnym korytarzem przejechać przez Londyn i odlatywać z Heathrow i Luton, ale zdaniem premiera powinni oni głęboko się zastanowić, czy rzeczywiście muszą podróżować. Te ograniczenia mają obowiązywać przynajmniej przez najbliższe dwa tygodnie.

AFP

Wszystkie niedzielne rejsy 20 grudnia z Warszawy do Londynu Heathrow LOT i British Airways oraz Wizz Aira na lotnisko Luton wystartowały normalnie.

British Airways proponuje takim osobom vouchery bądź podróż w innym terminie. Pieniądze odda jedynie w przypadku, kiedy to sama linia odwoła jakiś rejs. Podobną politykę prowadzą Vrgin Atlantic. Pieniędzy nie ma zamiaru zwracać również należący do International Airlines Group, irlandzki Aer Lingus, tej samej która jest właścicielem British Airways. Zapewnia jedynie, że nie będzie pobierał opłat przy wymianie biletów na podróże w innych terminach. Ryanair pytany przez media nie odpowiada, a easyJet informuje, że w zasadzie gotów jest oddać pieniądze, ale pod kilkoma warunkami. Jakimi? „Rozumiemy, że w takiej sytuacji niektórzy z pasażerów będą chcieli zmienić plany swoich podróży" - odpowiada easyJet enigmatycznie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Magdalena Jaworska-Maćkowiak, prezes PAŻP: Gotowi na lata, a nie tylko na lato
Transport
Chiny potajemnie remontują rosyjski statek przewożący broń z Korei Północnej
Transport
Cywilna produkcja ciągnie Boeinga w dół
Transport
PKP Cargo ma nowy tymczasowy zarząd
Transport
Prezes PKP Cargo stracił stanowisko. Jest decyzja rady nadzorczej