Brytyjska autorka, Polly Stenham (ur. 1986), napisała sztukę „That Face” mając zaledwie 19 lat. Dostrzec można w niej echa jej osobistej sytuacji – po rozwodzie rodziców razem z młodszą siostrą zamieszkała z ojcem, a z matką miała niewielki kontakt.
Jej debiutancka sztuka, której prapremiera odbyła się w Royal Court Jerwood Theatre Upstairs w kwietniu 2007 roku, nagrodzona została Evening Standard Charles Wintour Award i Critics‘Circle Award dla Najbardziej Obiecującego Dramatopisarza oraz Theatrical Management Association Award za Najlepszą Nową Sztukę (2007). Na łamach „The Times” krytyk Sam Marlowe pisał m.in.: „Nadzwyczaj odważna i żywiołowo teatralna. Pełna przejmujących obrazów, bezwzględnego okrucieństwa i czarnego humoru. „That Face” to sztuka butna i śmiała, dowcipna i mądra". W polskiej wersji o dowcipie czy też czarnym humorze – trzeba zapomnieć.
Polska publiczność poznała dramat w czasie jego pierwszego czytania rok po brytyjskiej premierze w listopadzie 2008 roku w TR Warszawa. Roma Gąsiorowska, która uczestniczyła w tamtym wydarzeniu, gra także w telewizyjnym spektaklu, który zobaczą teraz widzowie.
Jego akcja dzieje się współcześnie. Uzależnioną od alkoholu i prochów Marthą (Roma Gąsiorowska) opiekuje się jej 18-letni syn Henry (Daniel Namiotko), od półtora roku nie uczęszczający do szkoły. Próbuje zastąpić ojca (Jan Wieczorkowski), który opuścił rodzinę i tysiące kilometrów dalej założył nową rodzinę. W tej silnej, ale i mocno dwuznacznej, toksycznej relacji matki i syna prawie nie ma miejsca dla 15-letniej Mii (Monika Frajczyk) – córki i siostry. Matka nie chce, by mieszkała w domu z nią i Henrym. Ojciec pojawia się dopiero, gdy szkoła powiadamia go, że Mii grozi usunięcie z grona uczniów za znęcanie się nad młodszą koleżanką. Nie jest witany przez domowników z entuzjazmem. Szybko zdaje sobie sprawę, że bez odwyku i leczenia Marthy, życie jej i dzieci będzie coraz większym koszmarem…
Reżyserka telewizyjnego spektaklu, Agnieszka Lipiec – Wróblewska, zamknęła bohaterów w niewielkim pomieszczeniu potęgując wrażenie klinczu w jakim się znajdują. Toczące się wydarzenia przerywają sceny retrospektywne, które nie wnoszą nic istotnego, jeśli idzie o fakty, bo i są mocno niejasne. Potęgują jednak poczucie zaburzonej emocjonalności matki i jej dorastających dzieci. Wiele scen budowanych jest przede wszystkim obrazem, zbliżeniami postaci, montażem, światłem, jego odbiciami (świetne zdjęcia Wojciecha Staronia). Co ciekawe, ojciec w tej interpretacji „Tamtej twarzy” wydaje się osobą najbardziej racjonalną, zdolną prawidłowo ocenić dramatyczną sytuację, w jakiej znalazła się rodzina.