Europejskie Forum Nowych Idei, którego celem jest inicjowanie debat na temat przyszłości Europy, nie mogłoby pełnić tej roli bez cieszących się renomą panelistów. W ubiegłym roku w sopockich debatach uczestniczyli m.in. amerykański politolog Benjamin Barber, autor książki „Dżihad kontra McŚwiat", oraz Guenter Verheugen, niemiecki polityk, były unijny komisarz ds. rozszerzenia. Wśród wielkich nazwisk, które znajdują się na tegorocznej liście gości, jest m.in. Jeffrey Sachs, zajmujący się ekonomią rozwoju.
Sachs, obecnie wykładowca Uniwersytetu Columbia, dyrektor działającego tam Instytutu Ziemi, którego magazyn „Time" dwukrotnie umieszczał na liście 100 najbardziej wpływowych ludzi, to w krajach naszego regionu kontrowersyjna postać. Doradzał rządowi Tadeusza Mazowieckiego, podobną rolę pełnił później m.in. w Rosji. A ponieważ przemiany z początku lat 90. mają liczne grono krytyków, ma je również Sachs. W ich oczach amerykański ekonomista to ucieleśnienie „terapii szokowej", która – jak twierdzi np. prof. Witold Kieżun – doprowadziła do likwidacji potencjału ekonomicznego Polski i pozwoliła uwłaszczyć się na państwowym majątku. Kieżun, bynajmniej nie socjalista, w książce „Patologia transformacji" z 2013 r. wskazuje, że Sachs był liberalnym doktrynerem, który nie rozumiał polskich realiów. W jednym z wywiadów sugerował nawet, że doradca rządu Mazowieckiego był na usługach światowej finansjery, reprezentowanej przez George'a Sorosa.
Zupełnie inaczej postać Sachsa ocenia prof. Leszek Balcerowicz. W autobiograficznej książce „Trzeba się bić" podkreśla, że to on był pomysłodawcą reform gospodarczych z przełomu lat 80. i 90. „Przekonywał mnie (Sachs – red.) do radykalnej drogi zmian" – wspomina. Ostatecznie jednak decyzje podejmował Balcerowicz. Jak dodaje, Sachs „odegrał ważną rolę w przekonywaniu Amerykanów do głębokiej redukcji polskiego długu". Z tym akurat zgadza się nawet Kieżun, który przypomina, że Sachs opowiadał się za całkowitym umorzeniem zobowiązań, które zaciągnęły komunistyczne władze Polski, i uważał, że zagraniczne fundusze inwestycyjne były na to gotowe.
Sam Sachs też zapewnia, że decyzje należały do Balcerowicza. To, że były one w dużej mierze zgodne z jego rekomendacjami, wynikało w jego ocenie po prostu z tego, że Polska nie miała innego wyboru niż skumulowane zmiany. Inaczej bowiem od gospodarki planowej do rynkowej przejść się nie dało. W jednym z wywiadów amerykański ekonomista oświadczył, że w kontekście polskiej transformacji żałuje tylko tego, że Polska nie otrzymała większej pomocy zagranicznej.
Właśnie to, że Sachs jest zwolennikiem wyciągania państw z ubóstwa na drodze pomocy finansowej i często apeluje do zamożnych państw, aby więcej na ten cel przeznaczały, jest dziś przedmiotem krytyki innych ekspertów w dziedzinie ekonomii rozwoju. Jednocześnie wrażliwość na problemy biednych i wykluczonych przyniosła Sachsowi pewne uznanie w oczach przedstawicieli lewicy.