Austria: Van der Bellen potwierdził zwycięstwo nad prawicowym populistą

Porażka Norberta Hofera oznacza, że nie powiodła się próba destabilizacji Austrii. Nie wiadomo, na jak długo. To ważny sygnał dla Europy.

Aktualizacja: 05.12.2016 04:58 Publikacja: 04.12.2016 19:07

Alexander Van der Bellen

Alexander Van der Bellen

Foto: AFP

Jak wynika z pierwszych ocen wyników niedzielnych wyborów prezydenckich w Austrii, zwyciężył Alexander Van der Bellen, kandydat Zielonych wspierany przez ugrupowania austriackiego establishmentu, socjaldemokratów i chadeków. Uzyskał 53,6 proc. głosów. Na jego konkurenta Norberta Hofera, kandydata populistycznej i prawicowej Partii Wolnościowej Austrii (FPÖ) głosowało 46,4 proc. Austriaków. Nie czekając na potwierdzenie pierwszych wyników, Norbert Hofer uznał swą porażkę. Austria ma więc prezydenta, którego nie miała od lipca tego roku z powodu konieczności powtórki drugiej rundy wyborów. Została uznana za nieważną z przyczyn proceduralnych. Wtedy także zwyciężył Aleksander Van der Bellen, jednak minimalną przewagą.

Obecne wyraźne zwycięstwo Van der Bellena jest niespodzianką tym większą, że większość sondaży dawała nieznaczną przewagę Hoferowi.

– Należy sądzić, że wyborcy bardziej się obawiali Hofera na stanowisku prezydenta niż Van der Bellena – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Peter Hajek, szef instytutu badawczego Public Opinion Strategies. Zwraca uwagę, że Van der Bellen miał doskonałą końcówkę kampanii wyborczej zwłaszcza przy wykorzystaniu mediów społecznościowych.

Jego zdaniem nie zadziałał swego rodzaju efekt Trumpa w myśl zasady, że po wyborach w USA szanse kandydatów prawicy w Europie rosną. Wybory prezydenckie w Austrii były pierwszymi w Europie po elekcji w USA.

– Bezpośrednich analogii nie było, ale w Austrii, podobnie jak w USA, zauważane jest ogromne rozczarowanie elitą polityczną – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Andreas Unterberger, politolog i autor jednego z najbardziej popularnych blogów politycznych. Przypomina, że ponad 80 proc. obywateli przyznaje w sondażach, że straciło zaufanie do establishmentu politycznego. Obywatelom trudno zrozumieć, jak to się stało, że do kraju napłynęło nagle w sposób niekontrolowany ponad 100 tys. uchodźców. Większości w Austrii już nie ma, lecz gniew obywateli pozostał. Austriakom trudno także zaakceptować zaangażowanie UE w ratowanie Grecji prowadzące do problemów w strefie euro.

Wielu z nich było też przekonanych, że należy skończyć z dominacją dwu wielkich partii w życiu politycznym i czas na zmianę. Stąd popularność FPÖ oraz samego Norberta Hofera.

To wszystko nie wystarczyło jednak do zwycięstwa Norberta Hofera. Przeważyła obawa przed nieodpowiedzialnością kandydata populistycznej prawicy. Kluczył w tak ważnej sprawie jak członkostwo Austrii w UE. Początkowo był za referendum w tej sprawie, wzorem Wielkiej Brytanii. Potem zmienił zdanie, zaprzeczając własnym słowom.

Porażka Hofera nie zmienia faktu, że FPÖ jest obecnie najsilniejszym ugrupowaniem w Austrii, mając poparcie ponad jednej trzeciej obywateli. Partie rozdającego do tej pory karty na austriackiej scenie politycznej mogą liczyć na 26–28 proc. głosów w wypadku socjaldemokratów z SPÖ czy 18–20 proc. na chrześcijańskich demokratów z ÖVP.

Wynika z tego, że za dwa lata w wyniku wyborów parlamentarnych kanclerzem miałby szanse zostać Heinz-ChristianStrache, szef FPÖ. Współpraca socjaldemokratów z chadekami blokuje skutecznie FPÖ w staraniach o najwyższe stanowiska w państwie.

Jednak FPÖ była już w przeszłości koalicjantem ÖVP.

– Wiele się zmieni w sytuacji, gdy kierownictwo OVP przejmie Sebastian Kurz, obecny szef dyplomacji – mówi „Rz" Peter Hajek. Jego zdaniem tak obiecujący i popularny polityk, jakim jest Kurz, wpłynie na zmianę nastrojów społecznych i osłabi w przyszłości populistów z FPÖ.

Obserwatorzy są zgodni, że zmagania polityczne w Austrii nie pozostaną bez śladu w przyszłorocznych kampaniach wyborczych w kilku innych krajach UE. W marcu w Holandii, potem we Francji. W obu tych krajach prawica ma duże szanse na zwycięstwo. Jednak nie w wyborach do Bundestagu jesienią przyszłego roku. Alternatywa dla Niemiec (AfD) nie może marzyć o udziale w rządach.

Jak wynika z pierwszych ocen wyników niedzielnych wyborów prezydenckich w Austrii, zwyciężył Alexander Van der Bellen, kandydat Zielonych wspierany przez ugrupowania austriackiego establishmentu, socjaldemokratów i chadeków. Uzyskał 53,6 proc. głosów. Na jego konkurenta Norberta Hofera, kandydata populistycznej i prawicowej Partii Wolnościowej Austrii (FPÖ) głosowało 46,4 proc. Austriaków. Nie czekając na potwierdzenie pierwszych wyników, Norbert Hofer uznał swą porażkę. Austria ma więc prezydenta, którego nie miała od lipca tego roku z powodu konieczności powtórki drugiej rundy wyborów. Została uznana za nieważną z przyczyn proceduralnych. Wtedy także zwyciężył Aleksander Van der Bellen, jednak minimalną przewagą.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788