Bruksela może mówić o sukcesie, bo komunikat po szczycie z Chinami zawiera kluczowy dla UE zapis o wspólnych działaniach na rzecz zniesienia subsydiów przemysłowych. – To przełom. Po raz pierwszy Chiny się na to zgodziły – powiedział przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk.
Codziennie między Chinami i Unią wymienia się towary wartości 1,5 mld euro. UE jest największym partnerem handlowym Chin, a Chiny drugim partnerem handlowym Wspólnoty.
Ponadto UE wie, że w kontekście prezydentury Donalda Trumpa – który podważa system światowej współpracy politycznej i gospodarczej opartej na instytucjach wielostronnych (ONZ i WTO) – relacje z Chinami warte są pielęgnowania. – Dziś nasze partnerstwo jest ważniejsze niż kiedykolwiek – przyznał przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Ale, jak powiedział Tusk, musi to być partnerstwo oparte na wzajemności.
A tej brakuje. UE jest całkowicie otwarta na chińskie towary i inwestycje, druga strona cały czas chroni swój rynek. Dlatego wtorkowe spotkanie było poprzedzone dyskusją przywódców na ten temat na szczycie UE ponad dwa tygodnie wcześniej, a także spotkaniem przywódców Chin, Francji, Niemiec oraz przewodniczącego KE w Paryżu. Samą deklarację końcową negocjowano 50 godzin i do końca nie było pewne, czy obie strony się pod nią podpiszą. Ostatecznie Pekin się zgodził.
Na razie uzgodniono, że będą prowadzone negocjacje, ale przynajmniej jest instrument i deklaracja, do której można się odwoływać. To ważne, bo subsydia przemysłowe już wywołały wojnę handlową, doprowadziły do światowej nadpodaży stali i aluminium. W reakcji Donald Trump postanowił ukarać wszystkich partnerów handlowych, wprowadzając cła na stal i aluminium. Również wobec UE. Na to Bruksela odpowiedziała cłami na wybrane produkty amerykańskie. Podobna wojna może wybuchnąć na rynku innych surowców, których w Chinach wytwarza się zbyt wiele, co zaburza ceny na światowym rynku.