Korespondencja z Bratysławy
– Robert Fico opuszcza urząd, ale nie politykę. Na konferencji prasowej był razem z nowym premierem Peterem Pellegrinim, ale, co symboliczne, nie dopuścił go do słowa, mówił tylko Fico. Nadal jest szefem największej partii, będzie uczestniczył w posiedzeniach koalicji, nowy premier to jedynie marionetka w jego rękach – komentuje dla „Rzeczpospolitej" Matúš Kostolný, redaktor naczelny najważniejszej gazety internetowej „Dennik N".
Jak dodaje, Pellegrini chciałby uchodzić za miłą i nową twarz Smeru. Nie jest – w przeciwieństwie do Ficy – agresywny wobec dziennikarzy. Ale w istocie niewiele się od niego różni. – Jako wicepremier odpowiadał za sektor IT i fundusze unijne, a to najbardziej skorumpowany obszar działalności rządu. Choć o jego bezpośrednim udziale w skandalach nie wiemy – mówi Kostolný.
Najpoważniejszy kryzys polityczny w 25-letniej historii niepodległej Słowacji wywołało kilkanaście dni temu zabójstwo dziennikarza śledczego Jána Kuciaka. Opisywał on powiązania premiera z Włochami, podejrzanymi o działalność mafijną, a także tolerowane przez władze wyłudzenia unijnych dotacji i udział polityków w oszustwach na VAT.
W poniedziałek do dymisji podał się wszechmocny dotychczas szef MSW i zarazem wicepremier Robert Kaliňák, tłumacząc, że chce ułatwić dochodzenie w sprawie zabójstwa. Wcześniej ustąpił minister kultury – jako jedyny członek rządu poczuł się do tego zobowiązany z powodów moralnych.