SPD jest najstarszą niemiecką partią polityczną. Od dwu dekad, z czteroletnią przerwą, rządzi lub współrządzi krajem, tracąc przy każdych wyborach poparcie.
W ostatniej elekcji osiągnęła historyczne dno z wynikiem 20,5 proc. głosów, a od tego czasu jej notowania jeszcze spadły i dzisiaj zbliżają się do poziomu ksenofobicznej i populistycznej prawicy spod znaku Alternatywy dla Niemiec (AfD). W tej sytuacji SPD postanowiła wrócić do korzeni, prezentując pomysły wyższych świadczeń socjalnych, kolejnej podwyżki płacy minimalnej (tym razem do 12 euro za godzinę), mniejszych sankcji dla niechętnych w szukaniu zatrudnienia, skomasowanych świadczeń dla dzieci na poziomie 620 euro miesięcznie oraz prawa do wykonywania pracy najemnej w domu (Recht auf Homeoffice) dla całych grup pracowników, zwłaszcza kobiet.
– Innymi słowy, „czysta SPD" – pisze „Der Spiegel". Partyjnym towarzyszom taka odnowa bardzo się podoba. Nikt nie wie jednak, czy dzięki temu SPD odbije się od dna.
Całość nosi nazwę „Sozialstaatsreform 2025", czyli „reforma państwa socjalnego 2025". Jej podstawą ma być zasada sprawiedliwości społecznej. Na początek w odniesieniu do rynku pracy. Kto straci pracę po ukończeniu 50. roku życia, będzie mógł nawet do trzech lat liczyć na zasiłek dla bezrobotnych – to oznacza dochody na poziomie do 60 proc. poprzednich zarobków netto.
To często znacznie więcej niż 424 euro miesięcznie plus czynsz za mieszkanie według obecnych zasad tzw. Hartz IV. Jest to świadczenie dla osób, które tracą obecnie pracę i po maksimum dwóch latach zasiłku na przyzwoitym poziomie stają się biedakami.