– Byłoby nam niezwykle trudno zaakceptować jakąś dyskryminację (Polaków pracujących na Wyspach – red.), o ile Wielka Brytania rzeczywiście skutecznie nie pomogłaby nam w realizacji planów wzmocnienia obrony na szczycie (NATO – red.) w Warszawie – te słowa Witolda Waszczykowskiego w wywiadzie dla Reutersa natychmiast obiegły brytyjskie media, trafiły też na okładkę największego dziennika kraju „Daily Telegraph".
Zinterpretowano je jednoznacznie: polski rząd mógłby zgodzić się na ograniczenie niektórych praw socjalnych polskich imigrantów, jeśli przed lipcowym szczytem paktu Londyn przeforsowałby decyzję o powstaniu stałych baz NATO w Polsce.
Dla negocjatorów prowadzących w Brukseli rokowania z ekipą Davida Camerona w sprawie nowych warunków członkostwa w Unii to było jak grom z jasnego nieba.
– Nikt z nami tego nie konsultował – przyznaje „Rz" źródło w gabinecie przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. To szef tego gabinetu Piotr Serafin razem z sekretarzem generalnym Rady UE Jeppem Tranholmem-Mikkelsenem w ciągu najbliższego miesiąca mają wynegocjować z Brytyjczykami ostateczne rozwiązanie.
– O tym pomyśle dowiedzieliśmy się z gazet – wtóruje wysoki rangą dyplomata jednego z najważniejszych krajów zarówno UE, jak i NATO. – Nasze stanowisko w sprawie stałych baz sojuszu na terenie Polski się nie zmieniło: nadal uważamy, że to nie jest dobre rozwiązanie – dodaje.