W czwartek prezydent Petro Poroszenko na swoim profilu w internecie pochwalił się kolejnym osiągnięciem swoich rządów. Oświadczył, że aż 2 miliony Ukraińców bez wizy odwiedziło UE, odkąd w czerwcu 2017 r. otworzyła ona dla nich swoje granice. Obywatele Ukrainy na terenie UE mogą przebywać 90 dni w ciągu pół roku w celach biznesowych, turystycznych i rodzinnych.
Biorąc pod uwagę fakt, że średnia krajowa pensja na Ukrainie wynosi równowartość 1,2 tys. zł, trudno uwierzyć w to, że większość Ukraińców przekraczających granicę jedzie zwiedzać Luwr. Nie ma nic dziwnego w tym, że dla wielu ukraińskich rodzin wyjazd za granicę za chlebem jest ostatnią deską ratunku. Otwarta granica i rosnąca emigracja zarobkowa jest tak naprawdę chyba najważniejszym efektem powiązania się Kijowa z Unią umową stowarzyszeniową w 2014 r. Jak na razie nie przekłada się to na ukraińską gospodarkę, nieprędko powróci ona do stanu sprzed rewolucji na kijowskim Majdanie.