Już w trzech województwach w Polsce suma niespłaconych alimentów przekroczyła miliard złotych – wynika z najnowszego raportu opracowanego przez Krajowy Rejestr Długów (KRD). Największe kłopoty z regulowaniem swoich należności wobec dzieci mają mieszkańcy Mazowsza, którzy zalegają z kwotą 1,3 mld zł. Niewiele mniejsze długi są na Górnym Śląsku – 1,2 mld zł. Niechlubną trójkę zamyka Dolny Śląsk, w którym niesolidni opiekunowie zadłużyli się na 1 mld zł.
W KRD figurują obecnie nazwiska prawie 312 tys. rodziców, których łączne zadłużenie wynosi 10,56 mld zł. W ostatnim półroczu wzrosło o 860 mln. Średnio na dłużnika przypada 33,9 tys. zł.
Skala zadłużenia jest z pewnością zaniżona. Do rejestru trafiają zazwyczaj ci alimenciarze (96 proc. to mężczyźni), których dzieci dostawały świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego. Ale jeśli matka zarabia dobrze, a dochód na osobę w rodzinie przekracza 725 zł, to pieniądze z niego się nie należą.
Dłużnik trafia do rejestru wtedy, gdy wystąpi o to matka dziecka. – Tyle że niewiele kobiet to robi, choć ma do tego prawo na podstawie wyroku sądowego, a wpis jest bezpłatny – mówi Adam Łącki z KRD.
Kwota zadłużenia wobec Funduszu jest znana dopiero od roku, kiedy samorządy zaczęły zgłaszać dłużników do rejestru. – To, że wiemy, jakie to są pieniądze, nic nie zmieniło. Nadal z egzekwowaniem alimentów jest źle. Wielomiliardowe zaległości to skandal świadczący o nieudolności państwa, które nie potrafi egzekwować wyroków sądowych – mówi Iwona Janeczek ze stowarzyszenia Dla Naszych Dzieci.