- Choćbyśmy chcieli, to nie możemy go ukarać. Prawo na to nie pozwala – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Mariusz Marciniak, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.
Prokurator ze Żnina rok temu został złapany na kradzieży dwóch batonów oraz kremu w sklepie Biedronka w swoim mieście. Wartość skradzionych rzeczy wynosiła 14,7 zł. Kradzież zauważył pracownik ochrony i wezwał policję. Złodziej, Stanisław K. został zatrzymany. Okazało się jednak, że mundurowi nie mogą go ukarać mandatem (kradzież rzeczy o tak niskiej wartości to wykroczenie), bo ma on immunitet prokuratorski.
Stanisław K. to prokurator z Ośrodka Zamiejscowego w Żninie Prokuratury Rejonowej w Szubinie. Materiały dotyczące jego sprawy przesłano do rzecznika dyscyplinarnego. Jeszcze w ubiegłym roku Stanisław K. został zawieszony w czynnościach prokuratora. Mężczyzna poszedł na zwolnienie lekarskie. Od tego czasu otrzymywał część wynagrodzenia.
Teraz postępowanie dyscyplinarne przeciwko niemu zostało umorzone. Nie poniesie żadnej kary. – Prokuratora badało dwóch biegłych psychiatrów. Obaj orzekli, że w momencie zdarzenia był on niepoczytalny, więc zgodnie z prawem nie można go ukarać – tłumaczy prok. Marciniak. Biegli uznali jednak Stanisława K. za niepoczytalnego tylko w chwili gdy dokonywał kradzieży w dyskoncie. – Nie oznacza , że ma on licencję na kradzież, jak Bond na zabijanie. Jeśli dopuści się innych przestępstw czy wykroczeń, będą prowadzone inne postępowania przeciwko niemu – zapewnia śledczy.
Po rocznym zwolnieniu lekarskim Stanisław K. stawił się do pracy. Jednak jego przełożeni wysłali go na zaległy urlop. Chcą też, by Stanisława K. zbadała komisja lekarska i sprawdziła, czy jest on zdolny do pracy po tak długiej nieobecności, czy też nie. Orzecznicy mają swoją opinię wydać do końca listopada. To od niej będzie zależało, czy Stanisław K. wróci do prokuratury, czy też z powodu stanu zdrowia przejdzie w stan spoczynku, na rentę.