Zwierzęta należały do rezerwatu przyrody znajdującego się za kołem podbiegunowym, ok. dwóch godzin na południe od Tromso.

Myśliwy brał udział w polowaniu na łosie organizowanym 7 października w bezpośrednim sąsiedztwie ogrodzonego rezerwatu. Jeden z psów myśliwskich biorący udział w polowaniu przeszedł pod ogrodzeniem i naprowadził myśliwego na zwierzynę. Myśliwy oddał jeden strzał, który przeszedł na wylot przez jednego łosia, zabijając go na miejscu i utknął w żołądku drugiego, który następnie musiał zostać dobity.

- Nie potrafimy wytłumaczyć tego, co się stało. Prawdopodobnie myśliwy był tak podekscytowany, że przestał myśleć - powiedział rzecznik rezerwatu Heinz Strathmann. - Kiedy dowiedziałem się o tym co się stało, zamurowało mnie. Coś takiego nigdy wcześniej się nie wydarzyło - i nie sądzę, by miało wydarzyć się ponownie. To jedyny w swoim rodzaju incydent - dodał.

Policja nie podała danych myśliwego - potwierdziła jedynie, że był to jeden z okolicznych mieszkańców i poinformowała, że został on już przesłuchany. Grozi mu grzywna lub nawet więzienie. Władze rezerwatu nie zamierzają wnosić oskarżenia przeciwko myśliwemu ponieważ przyjmują, że śmierć łosi jest efektem nieszczęśliwego wypadku. Domagają się jednak pokrycia przez myśliwego kosztów związanych z zakupem nowych łosi, a także autopsją i utylizacją zabitych zwierząt. - Zakup łosia to koszt rzędu 3500 tys. dolarów - poinformował Strathmann.