Polityczny spór o repatriantów

Platforma chce wykładać 28 mln zł rocznie na powroty Polaków. Inaczej problem zamierza rozwiązać PiS.

Aktualizacja: 03.08.2015 16:23 Publikacja: 02.08.2015 21:14

Dla Polaków ewakuowanych z Donbasu (na zdj. podczas wizyty w Sejmie) przewidziano specjalny program

Dla Polaków ewakuowanych z Donbasu (na zdj. podczas wizyty w Sejmie) przewidziano specjalny program adaptacyjny – m.in. naukę języka. Pozostali repatrianci nie mogą obecnie na takie programy liczyć

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Nawet 400 naszych rodaków z azjatyckiej części byłego ZSRR ma co roku wracać do ojczyzny – zakłada projekt ustawy przygotowanej przez PO. Posłowie tej partii jeszcze przed wyborami chcą zmienić wadliwie działającą ustawę o repatriacji. Choć negatywnie ocenią ją też posłowie PiS, apelują o wstrzymanie prac. Uważają, że repatriacja powinna być zorganizowana inaczej i na dużo większą skalę.

O tym, że ustawa o repatriacji z 2000 roku nie działa, świadczą statystyki. Do dziś z terenów b. ZSRR do kraju wróciło około 5 tys. osób. To średnio 340 osób rocznie, jednak ostatnio powrotów jest coraz mniej. Obecnie osiedla się w ojczyźnie ok. 200 Polaków, a w kolejce zapisanych jest aż 2,5 tys.

Powód? W obecnym modelu większość obowiązków spada na chcące przyjąć rodaków gminy. Muszą zapewnić repatriantom mieszkanie i pracę, na co dostają wsparcie z budżetu. Kontrola NIK z 2014 roku pokazała, że są z tym problemy.

Kontrolerzy zauważyli, że wsparcia na zapewnienie mieszkania nie mogą uzyskać samorządy, które zapraszają konkretne osoby. Pieniądze, często z poślizgiem, dostają tylko gminy kierujące swą ofertę do anonimowych osób. Utrudnia to sprowadzanie np. rodzeństwa już osiedlonych rodaków z byłego ZSRR.

W trudnej sytuacji są też sami repatrianci, którzy na jednorazową pomoc finansową od państwa muszą czekać nawet rok zamiast przewidzianych prawem 60 dni. Mają w dodatku problemy adaptacyjne wynikające ze słabej znajomości języka polskiego.

I właśnie te wady ma wyeliminować nowa ustawa PO. Posłowie chcą, by wszystkie gminy dostawały takie samo wsparcie. Proponują, by repatrianci byli objęci rocznym programem adaptacyjnym, podczas którego m.in. uczyliby się polskiego, pomagać im za pieniądze państwa mogłyby też organizacje pozarządowe.

Projekt złożyła w Sejmie posłanka PO Joanna Fabisiak. Dlaczego zrobiła to tuż przed końcem kadencji?

– Projekt musiał przejść przez mozolne konsultacje z kilkoma ministerstwami. Udało się już w budżecie na ten rok zapisać 14 mln złotych na cele repatriacji, by ustawa mogła szybko wejść w życie – zaznacza posłanka.

Pojawieniem się projektu zaskoczony jest PiS. – Platforma, mając komfortowe warunki sprawowania władzy, niczego od pięciu lat nie zrobiła w sprawie repatriacji. Nagle wraca do tematu w kampanii wyborczej – krytykuje poseł PiS Jan Dziedziczak.

Sprzeciw PiS bierze się nie tylko z terminu złożenia projektu, ale głównie z innej niż PO wizji repatriacji. PiS uważa, że to rząd, a nie gminy, powinien wziąć w całości na swe barki obowiązek troski o repatriantów.

Podobne rozwiązania znalazły się w obywatelskim projekcie ustawy o powrocie Polaków. Przygotował go były marszałek Sejmu Maciej Płażyński, a zbiórkę podpisów przeprowadzono po jego śmierci w katastrofie smoleńskiej w 2010 roku.

Projekt zakładał też repatriację na dużo większą skalę, m.in. dzięki zachętom finansowym. Chodzi m.in. o wprowadzenie, oprócz istniejącej już jednorazowej pomocy na zagospodarowanie, stałego świadczenia w wysokości 1175 zł przez trzy lata, niezależnie od dochodu. Dlatego projekt utknął w Sejmie, a za nierealny finansowo uznał go rząd.

Dr Robert Wyszyński ze Stowarzyszenia Repatriantów RP obawia się jednak, że to nie projekt obywatelski, ale propozycja PO może wygenerować trudne do oszacowania koszty. Powód? Jednym z jego elementów jest wprowadzenie procedury „stwierdzenia polskiego pochodzenia". By być uznanym za taką osobę, wystarczy mieć jednego z rodziców lub dziadków albo dwoje pradziadków narodowości polskiej i nie trzeba znać języka ojczystego.

– Takich ludzi na całym świecie są co najmniej dziesiątki milionów. Ustawa umożliwi im uzyskiwanie stypendiów naukowych i innych świadczeń, np. zasiłków. Koszty mogą się okazać gigantyczne, a z prawdziwą repatriacją nie będą miały nic wspólnego – mówi dr Robert Wyszyński.

Obawy te podziela też PiS, więc w trakcie prac nad projektem będzie grał na zwłokę. – Gdy wygramy wybory, przygotujemy dużo lepsze rozwiązania. Podobają się nam te z projektu obywatelskiego – mówi Jan Dziedziczak.

Nawet 400 naszych rodaków z azjatyckiej części byłego ZSRR ma co roku wracać do ojczyzny – zakłada projekt ustawy przygotowanej przez PO. Posłowie tej partii jeszcze przed wyborami chcą zmienić wadliwie działającą ustawę o repatriacji. Choć negatywnie ocenią ją też posłowie PiS, apelują o wstrzymanie prac. Uważają, że repatriacja powinna być zorganizowana inaczej i na dużo większą skalę.

O tym, że ustawa o repatriacji z 2000 roku nie działa, świadczą statystyki. Do dziś z terenów b. ZSRR do kraju wróciło około 5 tys. osób. To średnio 340 osób rocznie, jednak ostatnio powrotów jest coraz mniej. Obecnie osiedla się w ojczyźnie ok. 200 Polaków, a w kolejce zapisanych jest aż 2,5 tys.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Afera Collegium Humanum. Wątpliwy doktorat Pawła Cz.
Społeczeństwo
Cudzoziemka urodziła dziecko przy polsko-białoruskiej granicy. Trafiła do szpitala
Społeczeństwo
Sondaż: Polacy nie boją się wojny
Społeczeństwo
Odeszła pozostając wierna sobie. Jaka naprawdę była prof. Jadwiga Staniszkis
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Społeczeństwo
Zmarła Jadwiga Staniszkis