– Analiza par przeciwstawnych twierdzeń prowadzi do wniosku, że Polacy nastawieni są na współpracę z innymi, przejawiają koncyliacyjność i skłonność do kompromisu oraz są konserwatywni w kwestiach obyczajowych i moralnych – mówi Jakub Kajmowicz z Fundacji Energia dla Europy. – Widać również wyraźnie, że nie jesteśmy ukierunkowani na zarabianie pieniędzy, ale bardziej cenimy sobie rozwój osobowości.
Dialog i porozumienie okazały się ważne dla 95 proc. badanych. Na konieczność swojego rozwoju wskazuje 92 proc. respondentów. Aż 91 proc. jest zdania, że potrzeba nam więcej rozsądku i oparcia się na zasadach moralnych.
Za równie ważne respondenci uznają wierność własnym zasadom, przestrzeganie reguł, skromność. Uważają również, że chcąc osiągnąć coś w życiu, powinni polegać na ludziach, którzy mają podobne do nich poglądy i zasady.
„Bierzemy jedną, drugą, trzecią omijamy..."
– Trzeba doceniać to, że Polacy cenią sobie zasady moralne – komentuje ks. Jacek Siekierski, rektor kościoła akademickiego św. Anny w Warszawie. – Problem w tym, że deklaracje bardzo często nie mają odzwierciedlenia w życiu. Doskonałym przykładem jest tu aktualna debata na temat ochrony życia poczętego. Z jednej strony mówimy, że nie powinno się zabijać, ale z drugiej dopuszczamy przerywanie ciąży – dodaje.
Na wybiórczość w stosowaniu zasad moralnych zwracał także uwagę w niedawnej rozmowie z „Rzeczpospolitą" bp Piotr Jarecki. – Kościół traktujemy jak sklep z sałatkami. Wchodzimy i bierzemy jedną, drugą, trzecią omijamy, piątą też itd. Nigdy nie bierzemy całości – mówił hierarcha.
Tę rozbieżność między deklaracjami a życiem widać także w badaniach religijności, które systematycznie prowadzi CBOS. W grudniu 2013 r. ponad dwie piąte badanych (43 proc.) stwierdziło, że posiadanie jednoznacznych zasad moralnych jest pożądane, ale jednocześnie dopuszczało, by w pewnych sytuacjach uznać je za nieobowiązujące. Było to o 3 pkt proc. więcej niż w 2009 r. i aż o 12 pkt proc. więcej niż w roku 2005.