Pasażer, który miał w swoim bagażu dziesiątki martwych ptaków wracał z portu lotniczego Waszyngton-Dulles do Pekinu. Celnicy zauważyli, że w bagażu mężczyzny znajduje się plastikowa torba ozdobiona wizerunkiem kota i psa. Znajdowały się na niej także napisy w języku chińskim. Właściciel bagażu twierdził, że w torbie znajduje się karma dla zwierząt domowych.

Dopiero po szczegółowym sprawdzeniu zawartości torby okazało się, że w środku znajdowały się martwe, zasuszone ptaki, które mierzyły od sześciu do dziewięciu centymetrów długości. Mężczyzna był zdziwiony, że zainteresowano się jego bagażem oraz tłumaczył, że w Chinach zasuszone ptaki traktuje się jako przekąski dla zwierząt domowych.

Ze względu na ryzyko, że martwe zwierzęta były nosicielami ptasiej grypy, celnicy skonfiskowali i spalili bagaż.

Przewożąc martwe ptaki mężczyzna złamał między innymi przepis, który zakazuje wwożenia na teren Stanów Zjednoczonych "nieprzetworzonych" zwierząt.