Zaproponowany przez Tallmana "Nauczycielski Kodeks Etyki" zabrania dyskutowania o polityce i działaniach rządu nauczycielom w klasach 1-12 z obawy o to, że z jednej strony nauczyciele przedstawią wyłącznie swój punkt widzenia na sprawy polityczne, narzucając uczniom swój światopogląd, a z drugiej - że rozmowy o polityce zabierają czas, który można byłoby spędzić na nauce szkolnych przedmiotów.
Czytaj także: USA: Wojna o legginsy w szkole
Gdyby Kodeks został przyjęty nauczyciele w stanie Pensylwania nie mogliby rozmawiać z uczniami np. o prawodawstwie, ani o ideach, które "utrudniają działania zmierzające do egzekwowania prawa" lub pobór do wojska.
"Nasi nauczyciele nie powinni wykorzystywać czasu spędzanego w klasach do politycznej czy ideologicznej indoktrynacji" - uzasadnia potrzebę zmian w prawie Tallman w notatce wysłanej do członków Izby Reprezentantów stanu. Dodaje, że czas który zaoszczędzi się na rozmowach o polityce można przeznaczyć na naukę "matematyki, nauk przyrodniczych, angielskiego czy historii".
Tallman twierdzi, że otrzymywał dziesiątki skarg od rodziców na nauczycieli, którzy "umieszczają własne poglądy polityczne w umysłach uczniów".