"Tagesspiegel" informuje, że samolot linii Easyjet, który miał lecieć do Zurychu w Szwajcarii, odbył tę niezwykłą podróż z jednej strony miasta na drugą w wyniku nieporozumienia.

Samolot z około 200 pasażerami na pokładzie był początkowo opóźniony z powodu problemów technicznych. Miał wylecieć do Zurychu z lotniska Tegel o 21.20 w piątek, ale opuścił je dopiero po 23.00.

W momencie startu wydawało się, że szefostwo lotniska w Zurychu pozwoli maszynie wylądować, mimo że na szwajcarskim lotnisku obowiązuje cisza nocna - od 2010 roku nie można lądować w największym mieście Szwajcarii w godzinach od 23.30 do 6.00.

Jednak i tak już niezadowolonym z powodu opóźnienia pasażerom o 23.40 powiedziano, że doszło do nieporozumienia. Lotnisko w Zurychu poinformowało, że cisza nocna nie może być naruszona i samolot nie zostanie przyjęty. Maszyna musiała więc zawrócić do Berlina. Ale lotnisko Tegel było już zamknięte. Dlatego pilot obrał kurs na Schönefeld, gdzie samolot wylądował kwadrans po północy.

Jak pisze "Tagesspiegel", nie był to koniec frustracji pasażerów. Ze względu na porę dnia, przy lotnisku było w tym momencie tylko pięć taksówek. Pechowi podróżnicy musieli więc dodatkowo czekać na powrót do miasta, z którego chcieli wylecieć.