Jak informuje portal tvn24.pl, pomysł podświetlanego napisu "Zielona Góra" został zgłoszony do budżetu obywatelskiego na 2017 rok. Znalazł się on na liście inwestycji do 150 tysięcy złotych. Choć propozycji było 98, pomysł na powstanie napisu wyjątkowo spodobał się mieszkańcom Zielonej Góry i zajął trzecie miejsce, uzyskując ponad 1,5 tysiąca głosów.

"Pomysł polega na zrobieniu dużego napisu ZIELONA GÓRA (1,5m/2m wysokości każda litera) z instalacją, która podświetli litery od spodu. Napis będzie w kolorze białym, na którym łatwo będzie można nanieść światłem dowolne kolory np. barwy Zielonej Góry (podczas ważnych meczów żużlowych czy koszykarskich, lub każdorazowo gdy któryś ze sportowców Zielonej Góry zdobędzie złoty medal) w kolorach biało-czerwonych (w ważne święta państwowe), czy po prostu białe (każdego dnia po zapadnięciu zmroku)” - brzmiał opis reklamujący inwestycję. "Celem projektu jest wykonanie napisu Zielona Góra z dużych podświetlanych liter, który będzie formą promocji miasta, miejscem spotkań mieszkańców i obowiązkowym miejscem zrobienia sobie zdjęcia w Zielonej Górze przez turystów. Wykonanie wpłynie na identyfikacje wizualną i branding miasta jak w Amsterdamie, Hollywood czy Montevideo. Turyści robią sobie z napisem zdjęcia, selfie. Zdjęcia żyją później własnym życiem" - pisał pomysłodawca, działacz Kukiz'15 Paweł Maciejewski.

Choć napis bez wątpienia przyniesie miastu rozgłos i reklamę, nie wygląda on tak, jak planowano na początku. Na Wzgórzu Winnym nie stanął bowiem napis, jaki zakładał projekt zgłoszony do budżetu. Zamiast napisu "Zielona Góra" zobaczyć można "I love Zielona", a wyraz "love" został zastąpiony zielonym liściem w kształcie serca. Dyrektor departamentu inwestycji w zielonogórskim urzędzie Paweł Urbański, tłumaczy, że chodzi tu o ograniczone fundusze miasta. Zaznaczył, że wyceny tej inwestycji zakładały wydatek około 350 tysięcy złotych. - Rozmawialiśmy z firmami, które zajmują się realizacją tego napisu. Wyłoniona firma miała zaproponować rozwiązanie graficzne tego napisu. Przedstawiono koncepcję, która została zaakceptowana przez urząd miasta do realizacji. Wiązało się to przede wszystkim z czynnikiem ekonomicznym, bo była szansa na zmieszczenie się w kwocie budżetowej - powiedział Urbański. Urzędnik podkreślił także, że dłuższy napis mógłby nie zmieścić się w tym miejscu, a ponadto mogłoby być to trudne do wykonania ze względów technicznych. Jak dodał Urbański, byłoby to również niebezpieczne, gdyż ktoś mógłby się wejść na litery, upaść i zrobić sobie krzywdę - informuje portal tvn24.pl.

Finalny projekt kosztował miasto około 154 tysięcy złotych. - Mnie denerwuje brak konsultacji. Było spędzonych kilkadziesiąt godzin na promowanie projektu, były konsultacje z urzędnikami, były konsultacje z projektantami, rzeźbiarzem, były rozmowy z prezydentami. Po czym finalnie oczywiście potwierdzono mi, że projekt powstanie, jako taka wisienka na torcie, na Winnym Wzgórzu - powiedział pomysłodawca napisu, działacz Kukiz'15 Paweł Maciejewski. - Napis powstał, ale w połowie, nie promujący miasta Zielona Góra w pełni - podkreślił. Maciejewski ma także nadzieję, że miasto zmieni swoją decyzję i doda brakujący człon.

W opinii Pawła Urbańskiego, krytyka, z którą mierzy się urząd w związku z tą sprawą, ma związek ze zbliżającymi się wyborami samorządowymi i jest elementem kampanii. - Chcieliśmy, żeby było to w troszeczkę nowszej formie. Na taką się zdecydowaliśmy. Wiemy, że są to zawsze elementy mocno dyskusyjne. Byłem przygotowany na to, że taka krytyka mogła się pojawić - powiedział Urbański.