Spore zamieszanie wywołała w weekend wypowiedź wiceministra obrony narodowej Tomasza Szatkowskiego dla Polsat News 2 w sprawie ewentualnego udziału Polski w natowskim programie Nuclear Sharing. Umożliwia on dostarczenie broni nuklearnej państwom, które nią nie dysponują. Z możliwości użyczenia amerykańskiej broni atomowej korzystają m.in. Belgia, Niemcy, Włochy.
Czytaj więcej: Polska bliżej programu atomowego NATO
Szatkowski pytany, czy MON będzie dążył do dołączenia do programu, odpowiedział, że „teoretycznie takie bomby mogłyby u nas się znaleźć", i dodał, że „jakiś udział w takiej opcji można analizować". – Własna broń nuklearna i posiadanie zdolności do odwetowego uderzenia jest najdalej idącą gwarancją własnego bezpieczeństwa, ale Polska jest członkiem traktatu o nierozprzestrzenianiu broni nuklearnej, więc takich zamiarów rząd nie posiada – mówił.
– Cały czas obowiązuje niepisana zasada, że na terenach nowych członków NATO można trochę mniej, jeśli mówimy o stałym stacjonowaniu wojsk zachodnich sojuszników, tak samo jest w przypadku broni atomowej – tłumaczył.
Wypowiedzi wiceministra natychmiast podchwyciły zachodnie media. Interpretowały one jego wypowiedź, jakoby polski rząd rozważał już możliwość pozyskania broni jądrowej. Informacja na ten temat wywołała też zainteresowanie rosyjskich mediów.