Roku Pańskiego 1478 dwaj niemieccy dominikanie Heinrich Kramer i Jakob Sprenger opublikowali po raz pierwszy swe słynne dzieło „Malleus Maleficarum" („Młot na czarownice"). Traktat ten był chyba najpopularniejszym dziełem o czarach, czarownicach i sposobach ich zwalczania. Stał się bardzo popularnym w całej Europie podręcznikiem dla organizatorów polowań na czarownice, stosowanym w zasadzie aż do wieku XVIII, choć ostatnia „czarownica" została spalona na stosie w 1811 r. w Reszlu, o dziwo, na terenie oświeconego Królestwa Pruskiego.
Tematyka polowań na czarownice, choć już w znaczeniu przenośnym, nie wygasła bynajmniej wraz ze stosem reszelskiej mieszczki Barbary Zdunk. Była chętnie podnoszona i twórczo rozwijana przez polityków i ideologów różnych maści, od komunistów i faszystów po antykomunistów i antyfaszystów. Przykłady z historii najnowszej można mnożyć w nieskończoność.
A nuż przejedzie Timmermans
W ostatnich dniach idea polowań na czarownice powróciła niespodziewanie w kampanii medialnej przewrotnie zatytułowanej „Sprawiedliwe sądy". W roli czarownic zostali tym razem obsadzeni sędziowie i sądy. W roli młota na czarownice obsadziła się dotychczas bliżej nieznana Polska Fundacja Narodowa.
Była to spora niespodzianka, bo statutowym celem fundacji jest propagowanie dobrego wizerunku Polski za granicą. A prawdę mówiąc, trudno zgadnąć, jak może polepszyć wizerunek naszego kraju gorliwe wykazywanie, że jedna trzecia władz Polski to siedlisko niesłychanej wprost patologii. Państwo, w którym sądy są pełne bezkarnych przestępców w togach, w dodatku niezwykle leniwych, nie wzbudza wszak zaufania zagranicznych partnerów.
Równie zaskakujące jest to, że promocja wizerunku Polski ma polegać na puszczaniu spotów antyreklamowych w polskich kanałach telewizyjnych i wywieszaniu billboardów przy polskich drogach. Czyżby liczono, że programy obejrzą akurat cudzoziemcy ze znajomością języka polskiego? Albo że autostradą przy billboardzie będzie przejeżdżał Frans Timmermans? Autorzy kampanii zastrzegli jednak, że około połowy z 19 mln zł przeznaczonych na ten cel będzie wydanych na kampanię zagraniczną. Czyli jednak można się spodziewać, że już niedługo mieszkańcy Europy dowiedzą się, że od Polski lepiej trzymać się z daleka, bo w razie czego na sprawiedliwy proces sądowy nie ma tu co liczyć.