W Sejmie jest już projekt noweli ustawy o Sądzie Najwyższym. Oprócz zmian kadrowych prezydent proponuje wprowadzenie skargi nadzwyczajnej do SN. Da szansę na naprawienie ludzkich krzywd – twierdzi.
Wyjątkowy środek
Prezydent proponuje, by skargę wnosić w ciągu pięciu lat od uprawomocnienia orzeczenia. Dla spraw starych (które uprawomocniły się przed laty, ale nie wcześniej niż po 17 października 1997 r.) ma obowiązywać trzyletni termin na złożenie skargi. Co ważne, od tego samego orzeczenia w interesie tej samej strony skarga nadzwyczajna mogłaby być wniesiona tylko raz – przesądzili autorzy projektu.
Skarga możliwa byłaby we wszystkich sprawach, w których zapadło prawomocne orzeczenie kończące postępowanie. Powodów do jej wniesienia ma być kilka. Po pierwsze, orzeczenie narusza zasady lub wolności i prawa człowieka oraz obywatela określone w konstytucji. Po drugie, rażąco narusza prawo przez błędną jego wykładnię lub niewłaściwe zastosowanie. I po trzecie, zachodzi oczywista sprzeczność istotnych ustaleń sądu z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego. Warunek jest jeden: orzeczenie nie może być uchylone lub zmienione w trybie innych nadzwyczajnych środków zaskarżenia.
Prezydent przewidział też specjalną procedurę. Obywatel nie będzie mógł wysłać skargi od razu do SN. Konieczne będzie skorzystanie z pośrednictwa m.in. prokuratora generalnego, rzecznika praw obywatelskich, grupy co najmniej 30 posłów lub 20 senatorów (przy udziale marszałków Sejmu lub Senatu). Pośrednikiem może też być np. prezes Prokuratorii Generalnej, rzecznik praw dziecka czy praw pacjenta.
SN będzie mógł skargę uwzględnić lub ją oddalić. W pierwszej sytuacji będzie mógł uwzględnić skargę i uchylić orzeczenie, a potem orzec co do istoty sprawy albo przekazać sprawę do ponownego rozpoznania właściwemu sądowi. Jeśli zajdzie potrzeba, SN będzie mógł też uchylić orzeczenie sądu I instancji albo umorzyć postępowanie.