Start w konkursie o wakat sędziego wiąże się z długim postępowaniem. Krajowa Rada Sądownictwa, która podejmuje uchwałę o wyborze kandydata i wysyła ją do prezydenta z wnioskiem o nominację, nie musi jednak obradować godzinami.
Pokazuje to sprawa, którą zajmował się Sąd Najwyższy. We wrześniu 2015 r. KRS postanowiła przedstawić prezydentowi wraz z wnioskiem o powołanie na stanowisko sędziego sądu okręgowego kandydaturę B.K., sędziego sądu rejonowego. W tej samej uchwale zdecydowała, że nie przestawi kandydatur pięciu innych sędziów startujących w konkursie.
Sędzię B.K. KRS wybrała jednogłośnie. Zdecydowało o tym jej doświadczenie zawodowe, pozytywna ocena kwalifikacyjna, szkolenia oraz poziom poparcia samorządu sędziowskiego (15 głosów za, jeden wstrzymujący, nikt nie był przeciw).
Od uchwały tej odwołała się jedna z tych sędzi, które nie wygrały konkursu. Zarzucała, że KRS nie rozważyła szczegółowo wszystkich kandydatur. Wniosła o uchylenie uchwały.
Uzasadniała, że skoro posiedzenie trwało 15 minut, nie było możliwe wnikliwe przeanalizowanie całego materiału. W dodatku KRS nie przywołała jako kryterium wartościowania kandydatów ich oceny kwalifikacyjnej, nie podała szczegółowych danych statystycznych, jakie legły u podstaw wystawienia zwyciężczyni konkursu bardzo dobrej oceny, a pozwoliłyby pozostałym uczestnikom procedury konkursowej na porównanie z ich wynikami pracy.