W listopadzie 2017 r. Ziobro odwołał sędzię Morawiec z funkcji prezesa SO w Krakowie, o czym poinformował w komunikacie. Treść komunikatu i kontekst, w jakim padły słowa o odwołaniu, miały naruszyć dobra osobiste byłej prezes.
Dzisiaj Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało złożenie apelacji, bo jak tłumaczy nie podziela stanowiska sądu i uważa, że orzeczenie może nieść negatywne konsekwencje dla wyjaśniania nieprawidłowości ujawnianych w sądach w całym kraju.
- Przedstawione w uzasadnieniu orzeczenia argumenty faktycznie zdejmują z prezesów wszystkich sądów odpowiedzialność za nadzór nad dyrektorami tychże sądów, mimo że ta odpowiedzialność wynika wprost z przepisów Ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych obowiązujących przed nowelizacją - czytamy w oświadczeniu Ministerstwa Sprawiedliwości. Jak wskazano dalej, rodzi to na przyszłość niebezpieczne skutki dla rozstrzygnięć w sprawach o charakterze pracowniczym, cywilnym, a nawet karnym, dając możliwość dalszego kwestionowania odpowiedzialności prezesów sądów za brak dostatecznego nadzoru nad dyrektorami. - Ma to szczególne znacznie w kontekście prowadzonych postępowań prokuratorskich i sądowych związanych z ujawnianymi w ostatnich latach licznymi przypadkami przestępstw o charakterze finansowym w sądach w całym kraju - podkreślono.
MS nie zgadza się ze stwierdzeniem wyrażonym w ustnym uzasadnieniu wyroku, że „prezes sądu nie ma żadnych uprawnień do sprawowania nadzoru nad dyrektorem". - To stwierdzenie prowadzi do absurdalnego wniosku, że to dyrektorzy kierowali sądami, a nie prezesi - wskazuje resort sprawiedliwości.