To, że w najbliższą środę 64 „starych" sędziów SN ustanowi zasadę prawną strawną dla nowych, graniczy z cudem. Ale pierwsza prezes SN Małgorzata Gersdorf próbuje.
W uzasadnieniu pytania do trzech starych izb SN wskazuje, że chodzi o usunięcie rozbieżności na tle wdrażania wyroku TSUE w sprawie Izby Dyscyplinarnej i KRS, i szerzej: nowo powołanych sędziów, a w szczególności między uchwałą siedmiu sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN z 8 stycznia 2020 r., której nadano moc zasady prawnej, a wyrokiem z 5 grudnia 2019 r. wydanym przez trzech sędziów Izby Pracy.
Czytaj także: Prezes Gersdorf sięga po rozwiązania siłowe
W pierwszym orzeczeniu wskazano, że w świetle kryteriów określonych w wyroku TSUE z 19 listopada 2019 r. obowiązek badania, czy KRS jest organem niezależnym, spoczywa wyłącznie na SN rozpoznającym odwołanie od uchwały KRS wydanej w procedurze nominacyjnej na sędziego lub jego awansu. To odwołujący ma wykazać, że brak niezależności KRS miał wpływ na treść zaskarżonej oceny. Prawnie istotna może być jedynie faktyczna zależność KRS od władzy wykonawczej i ustawodawczej, ale też innych środowisk. Co więcej, taka zależność nie występuje, jeżeli konkurs wygrała osoba o obiektywnie najwyższych kwalifikacjach etycznych i merytorycznych.
Tymczasem w wyroku z 5 grudnia trzech sędziów Izby Pracy, którzy wcześniej wysyłali do Luksemburga pytania prejudycjalne, wskazało na konieczność badania okoliczności ukształtowania składu KRS i sposobu wypełniania obowiązków w kontekście ich wpływu na zależność Izby Dyscyplinarnej. Abstrahowali od oceny, czy na jej członków wybrano osoby o najwyższych kwalifikacjach.