Henryk Walczewski: sprawiedliwość ustępuje miejsca przepisom proceduralnym

Sprawiedliwość ustępuje miejsca przepisom proceduralnym

Publikacja: 14.04.2019 12:00

Henryk Walczewski: sprawiedliwość ustępuje miejsca przepisom proceduralnym

Foto: AdobeStock

Poszanowanie prawa jest konieczne do funkcjonowania społeczeństwa i nowoczesnej gospodarki. Sprawnie działające państwo domaga się egzekwowania porządku prawnego. Do tego niezbędne są sądy, o których wszyscy mówią, że są w kryzysie. Każdy stan (sytuacja) musi mieć jakieś przyczyny i wyjaśnienie. Poszukując tych przyczyn, dostrzegamy, że ludzie zachowują się logicznie, ale problemem pozostaje prawidłowe ustalenie przyczyn ich zachowania. Bo reakcja nie musi być tego samego rodzaju co bodziec, który ją wywołuje. Na przykład kupujący składają reklamacje z powodu braku pieniędzy na zapłatę. Brak środków, wiedzy lub umiejętności może powodować emocjonalne reakcje zamiast merytorycznych. Sztuka rozwiązywania sporów powinna mieć to na względzie. Jeśli mówimy o kryzysie sądów, podejście emocjonalne na pewno nie jest właściwe. Powinno być racjonalne, czyli jakie? Oparte na sprawdzonych przesłankach, z których można wywieść logiczne wnioski. Reakcje emocjonalne polegają zazwyczaj na tym, że do obranego wcześniej stanowiska szukamy na siłę jakiegoś usprawiedliwienia. Racjonalne rozumowanie może doprowadzić do przykrych wniosków, a emocjonalne do fatalnych skutków. Przykre wnioski dają jednak jakąś nadzieję i wskazują, co robić, by naprawić sytuację. Fatalne skutki żadnej nadziei ani poprawy nie przynoszą.

Samosprawdzające się przepowiednie i inne mity

Jeżeli wszyscy coś powtarzają, to zazwyczaj zaczynają w to wierzyć bez względu na fakty. Zaczyna się naginanie faktów do wykreowanego mitu. Fatalna kondycja sądów jest więc prawdą czy mitem? Jeżeli uznać dane statystyczne za obraz obiektywny, to nie wszystkie wskaźniki są tak złe, jak się powszechnie uważa. Skąd więc tyle frustracji i niezadowolenia? Zapewne składa się na to kilka przyczyn jednocześnie.

1. Jest źle, bo tak się wciąż powtarza – argument ten nie poddaje się żadnej racjonalnej polemice, może być prawdziwy, ale z zupełnie innych powodów, nawet nieznanych.

2. Wiele dokuczliwych dawniej problemów nie jest dzisiaj żadną trudnością. Więc ludzie oczekują takiego samego postępu w każdej dziedzinie, nie wyłączając sądów. Nie potrafią zrozumieć i zaakceptować, dlaczego w dobie internetu, zakupów z tabletu, pogadanek na Facebooku i oglądania filmów przez telefon funkcjonowanie administracji państwowej lub sądowej jest tak archaiczne i nieefektywne. Obiektywnie rzecz biorąc, z pewnością jest lepiej niż było, i na pewno można odnotować postęp. Postępy dokonują się jednak wszędzie i to jest właśnie przyczyną frustracji. Frustracja jest zjawiskiem emocjonalnym, nie musi mieć racjonalnego usprawiedliwienia, co nie stoi w sprzeczności z potrzebą i możliwością racjonalnego jej wyjaśnienia.

3. Społeczeństwo konsumpcyjne nawykło traktować i oceniać wszystko jak towary lub usługi. Skoro testujemy samochody i smartfony, wystawiamy opinie hotelom i restauracjom, a w sieci rozdajemy sobie lajki i fejki – tak samo odnosimy się do usług publicznych. Przeciętny konsument nie da sobie wmówić, że coś jest dobre, jeżeli uważa, że jest inaczej. Skoro więc powszechna opinia o sądach jest zła, to wiele musi się zdarzyć, aby to zmienić, skoro nie liczą się fakty i obiektywne przyczyny.

4. Kiedy na usługach publicznych ciąży monopol, nie ma ich z czym porównywać. Więc oceniający nie ma wzorca i punktu odniesienia dla swoich ocen. Urządzenia techniczne ocenia się za pomocą danych, które można ze sobą konfrontować. Wtedy coś z czegoś wynika albo też z góry wiadomo, jak skutkują zmiany określonych parametrów. Kiedy jakieś dobro nie posiada konkurencji na rynku, jego oceny stają się nieracjonalne, nieobiektywne i mogą być krzywdzące.

5. Przymus nie sprzyja dobrym ocenom. Osoba poddana przymusowi nie będzie darzyć sympatią instytucji ani osoby, z powodu której ma kary, sankcje lub inne dolegliwości.

Trochę sprytu nie zaszkodzi

Skoro oceny nie muszą zależeć od meritum i bywają niesprawiedliwe, może warto zmodyfikować podejście do rozwiązywania starych problemów. Kiedy lepsze oceny nie wynikają z zasłużonych osiągnięć merytorycznych, trzeba powalczyć o nie także innymi metodami:

Ad 1 – Niesprawiedliwe złe opinie dają się eliminować pozytywnym przekazem, pod warunkiem że jest prawdziwy (np. że remont został zakończony i wszystkie sale są dostępne).

Ad 2 – W pierwszej kolejności warto rozwiązywać problemy dające wymierne skutki praktyczne (np. na kolei dzięki sprzedaży biletów przez internet rośnie liczba pasażerów, chociaż pociągi nadal się spóźniają).

Ad 3 – Administracja publiczna musi mieć takie same standardy obsługi jak sektor komercyjny, chyba że jest to zupełnie niemożliwe (np. zatrzymanie czy egzekucja).

Ad 4 – Nawet wymiar sprawiedliwości może mieć swoją alternatywę – w tym zakresie jest bardzo wiele do nadrobienia, ponieważ większość problemów trafiających do sądu daje się rozwiązywać także innymi sposobami (np. dzięki mediacji i innym ADR).

Ad 5 – Zlikwidować metody przymusowe w sądach, tam, gdzie wcale nie są konieczne – np. w sprawach cywilnych zamiast wezwania do przedstawienia dowodów można zawiadomić zainteresowanych, że sąd oczekuje na dowody w określonym terminie przed rozprawą. Odpowiednie pouczenie o skutkach zaniedbywania dowodów we własnej sprawie zastąpić może sakramentalne „pod rygorem", którego tak naprawdę sądy nadużywają. Skutek merytorycznie będzie taki sam, ale psychologicznie sprawa zupełnie inna – przegrałem proces, „ponieważ nie miałem nic na swoją obronę" zamiast: „sąd prowadził sprawę na moją szkodę".

Tradycyjnie to nauka i jej pracownicy zajmują się analizą problemów oraz szukają sposobów ich rozwiązania. W prawie konieczne są kompleksowe rozwiązania ustrojowe, które wraz z obszernym uzasadnieniem stają się doktrynami – oferowane przez przedstawicieli wybitnych ośrodków lub autorytety. Tymczasem można odnieść wrażenie, że ostatnimi czasy nauka i doktryna prawa pozostają w jakiejś defensywie. Skoro brakuje odkrywczych spostrzeżeń i intrygujących idei, inicjatywę pozostawiono politykom, którym przy podziale władz przypadła moc uchwalania ustaw (ale niekoniecznie ich tworzenia).

Konstruktywnie poszukując problemów do pilnego rozwiązania, dostrzegamy między innymi takie zjawiska jak:

1. Ułomności doktryny – zapewne świat nauki prawa (pomimo zmian ustrojowych) nie doznał jeszcze przemian, do których prowadzi wyłącznie doświadczenie płynące z praktyki. W prawie jak w technice także musi działać sprzężenie zwrotne: bodziec – skutek – konsekwencje – reakcja. A w realnym świecie tak to wygląda: konkretna sprawa – wygrana lub przegrana – sukces finansowy lub bieda – następnym razem zrobię to jeszcze lepiej lub zupełnie inaczej. Nie doświadczą tego teoretycy żyjący w zaciszu biblioteki na skromnym, ale bezpiecznym etacie i odnoszący się do innych prawników jak do swoich studentów. Tymczasem żywiołem prawa jest praktyka, ryzyko i sukcesy kancelarii wyrażone finansowo, bez których niemożliwe są sprawne działania i rozwój. Na szacunek wypada zasłużyć osiągnięciami, co skwapliwie monitoruje wolny rynek. Działanie bez ograniczeń i dyscypliny finansowej szybko wiedzie na manowce – żadnego rozwiązania nie da się wprowadzić w życie bez koniecznych do tego środków. Nie muszą to być środki budżetowe, ale zawsze jest ktoś, na kogo te koszty spadają. Postępowania i spory sądowe (jako zjawisko społeczne) muszą więc być przedmiotem optymalizacji środków i analizy kosztów tak samo jak w ekonomii (uczyniono to z sukcesem np. w Holandii). Nieracjonalne zarządzanie ogranicza dostęp do sprawiedliwości, a spóźniona i niepełna staje się fikcją lub karykaturą. Nauka prawa ma naturalną skłonność do zajmowania się problemami sofistycznie, czyli poprzez logiczne i fachowe rozwiązywanie kazusów. Tymczasem symbolem mądrości od wieków pozostaje król Salomon, który postawił na spryt przed innymi metodami (w sławnej sprawie mogła to być opinia ówczesnych biegłych), dochodząc do prawdy samodzielnie, szybko i tanio.

2. Nadmierna liczba spraw jest główną przyczyną zapaści w sądach, warto więc rozważyć i badać, na ile może to być spowodowane zaniechaniami doktryny (skupionej na rozwiązywaniu kazusów), przez zaniedbywanie badań nad problemami społecznymi i gospodarczymi manifestującymi się wzrastającą liczbą sporów. Kiedy problemy są opisywane jako kazusy, a rozwiązaniem problemu ma być rozstrzygnięcie sądu – merytorycznym rozwiązaniem stają się normy prawa procesowego. Naukowcy nie szczędzą wówczas sędziom drobiazgowych uwag, jak prowadzić postępowanie i jaki wydać wyrok (niektóre komentarze liczą tysiące stron). Czy takie rozwiązania są w istocie sprawiedliwe? Czy wyrok z opinii biegłego albo według powszechnie akceptowanych poglądów doktryny będzie bardziej sprawiedliwy od wyroku według przekonania sędziego po miarkowaniu? W sytuacji przeciążenia sądów konieczny jest może inny model, oparty na normach prawa materialnego, które dają szansę na samodzielne rozwiązywanie sporów bez udziału sądu. Historia nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego daje powody do przekonania, że nie istnieją doskonałe procedury (choć zawsze warto je doskonalić!), ale nadzieję na ograniczenie ilości i skomplikowania procesów można powiązać ze zmianami w prawie materialnym.

3. Generowanie sporów brakami w prawie materialnym, czemu trzeba zapobiegać, ustanawiając rozwiązywanie problemów w prawie materialnym. Wtedy część sporów sądowych okazałaby się zbędna. To zjawisko jest stopniowalne, może być uregulowane bardziej lub mniej skutecznie albo wcale. Na przykład dziedziczenie spadku jest już możliwe z udziałem notariusza albo przed sądem. Ustawodawca nie zdefiniował jednak takich przesłanek, aby większość spraw (czyli proste przypadki) załatwiali notariusze, a sądy orzekały sporadycznie. W innym przypadku – zniesienia współwłasności nieruchomości kodeks cywilny zawiera tylko regulację odnoszącą się do gospodarstw rolnych, a brakuje w nim postanowień odpowiednich dla domów, mieszkań czy przedsiębiorstw (art. 195–221 k.c., z czego gospodarstw rolnych dotyczą art. 213–218, a objętościowo jest to połowa regulacji).

4. Zbyt skomplikowane i nakładające się na siebie procedury powodują, że znaczną część sporów zajmują kwestie formalne, mające nadmierny wpływ na czas i przebieg postępowania sądowego (np. spór o to, czy można dopuszczać dowody wbrew zakazowi z prekluzji). Ustawodawca musi w końcu uprościć przepisy, ponieważ puchnące kodeksy są coraz trudniejsze w stosowaniu z powodu samej tylko objętości. Jest też inny skutek – decyzje ustawodawcy zastępować mogą decyzje należące dotychczas do kompetencji sądu i uznania sędziowskiego. Pewnie to efekt niezamierzony, ale może skutkować ograniczeniem sprawiedliwości. Bo sprawiedliwość polega na oddaniu tego, co się komu należy, jest więc ze swej natury niezbywalnie ocenna. Ocena ta staje się obowiązkiem sędziów, a nie ich prawem. Między prawem a obowiązkiem jest ogromna różnica, ponieważ z prawa można korzystać lub nie, a obowiązki są wiążące. Dlatego klasyczny i naturalny podział między kompetencjami ustawodawcy a obowiązkami sądów był następujący: ustawodawca stanowi zasady jako reguły ogólne i powszechne, a sądy stosują i dostosowują je do indywidualnych przypadków. Do ustawodawcy należy więc rozwiązywanie problemów skali, a do sądów rozwiązywanie poszczególnych kazusów. Problem skali odpowiada za ilość przypadków, sądy przeciwnie – odpowiadają za załatwienia w konkretnych sprawach. Sposób uregulowania problemu w ustawie może nie tylko ułatwić lub utrudnić orzekanie sądom, ale wprost generować nowe sprawy, zamiast zmniejszać wpływ dotychczasowy. Im więcej przepisów proceduralnych wiążących sądy, tym mniej miejsca na sprawiedliwość. Jeżeli skrępowanie przepisami proceduralnymi jest uzasadnione, takie sprawy nie powinny być rozpatrywane przed sądami powszechnymi, ale w postępowaniu administracyjnym, gdzie szczegółowość regulacji jest gwarancją praworządności.

Wymienione zjawiska są jak garb, który utrudnia życie i niszczy prezencję. Pozbycie się „garbów sądowych" jest jak najbardziej możliwe i oczywiście potrzebne. Skoro dotychczas się nie udawało, trzeba rozważyć zmianę podejścia i nowe metody rozwiązywania starych problemów. We współczesnym świecie wszystko zostaje zorganizowane inaczej lub od nowa, więc ustawodawca i środowiska prawnicze muszą sprostać także temu wyzwaniu.

Poszanowanie prawa jest konieczne do funkcjonowania społeczeństwa i nowoczesnej gospodarki. Sprawnie działające państwo domaga się egzekwowania porządku prawnego. Do tego niezbędne są sądy, o których wszyscy mówią, że są w kryzysie. Każdy stan (sytuacja) musi mieć jakieś przyczyny i wyjaśnienie. Poszukując tych przyczyn, dostrzegamy, że ludzie zachowują się logicznie, ale problemem pozostaje prawidłowe ustalenie przyczyn ich zachowania. Bo reakcja nie musi być tego samego rodzaju co bodziec, który ją wywołuje. Na przykład kupujący składają reklamacje z powodu braku pieniędzy na zapłatę. Brak środków, wiedzy lub umiejętności może powodować emocjonalne reakcje zamiast merytorycznych. Sztuka rozwiązywania sporów powinna mieć to na względzie. Jeśli mówimy o kryzysie sądów, podejście emocjonalne na pewno nie jest właściwe. Powinno być racjonalne, czyli jakie? Oparte na sprawdzonych przesłankach, z których można wywieść logiczne wnioski. Reakcje emocjonalne polegają zazwyczaj na tym, że do obranego wcześniej stanowiska szukamy na siłę jakiegoś usprawiedliwienia. Racjonalne rozumowanie może doprowadzić do przykrych wniosków, a emocjonalne do fatalnych skutków. Przykre wnioski dają jednak jakąś nadzieję i wskazują, co robić, by naprawić sytuację. Fatalne skutki żadnej nadziei ani poprawy nie przynoszą.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara