Dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju – warszawska prokuratura zastosowała wolnościowe środki zapobiegawcze po postawieniu zarzutów Wojciechowi J., byłemu agentowi CBA. Podejrzany jest m.in. o składanie fałszywych zeznań na temat zdobycia sekstaśmy oraz kradzieży jej z sejfu w siedzibie CBA. A także o ujawnienie tajemnicy państwowej w wywiadzie dla mediów i podczas posiedzenia sejmowego zespołu stworzonego przez Platformę Obywatelską.
– Wojciech J. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale składał i składa wyjaśnienia – mówi „Rzeczpospolitej" Katarzyna Skrzeczkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Śledztwo wykazało, że J. nigdy taśmy nie posiadał – według prokuratury były funkcjonariusz CBA konfabulował, ponieważ chciał zdyskredytować Marka Kuchcińskiego, ówczesnego marszałka Sejmu. Śledczy uważają, że afera miała wpłynąć na zmianę władzy w kraju i awans J. w służbach. Było to bowiem kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi w 2019 r.
Kopie taśm są na Ukrainie?
Najprawdopodobniej nigdy nie poznamy dowodów, które pozwoliły prokuraturze postawić taką tezę – większość materiału w śledztwie jest bowiem niejawna, co oznacza, że również proces będzie utajniony.
Prokuratura nie wyklucza, że wystąpi o zbadanie podejrzanego pod kątem poczytalności. Decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.