Policjanci tłumaczą: Broniliśmy się

- Pod Legnicą policjanci zabili psa, a nad drugim znęcali się ze szczególnym okrucieństwem – twierdzi Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt.

Aktualizacja: 23.02.2019 09:21 Publikacja: 23.02.2019 08:44

Policja odpiera zarzuty. - Gdy funkcjonariusze weszli na posesję, zostali zaatakowani przez dwa agresywne psy, dlatego użyli broni. Jeden pies nie przeżył interwencji. Drugi został ranny – przyznaje Krzysztof Zaporowski, rzecznik dolnośląskiej policji.

Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt na swoim profilu na Facebooku podał, że grupa uzbrojonych po uszy policjantów wtargnęło na posesję pani Katarzyny pod Legnicą.

U kobiety mundurowi byli już trzy tygodnie wcześniej i wówczas jak zapewniają obrońcy praw zwierząt niczego tam nie znaleźli, ale wtedy nie przeszkadzały im psy.

Tym razem było inaczej. - Sfrustrowani policjanci zachowali się jak zwykli oprawcy i bandyci, przed wejściem na teren posesji jednego psa zabili strzelając mu prosto w serce, a drugiemu przestrzelili na wylot pysk - podaje Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt.

Ranny pies owczarek niemiecki chodził zakrwawiony po terenie całej posesji. - Mimo wyraźnego żądania właścicieli policjanci nie pomogli postrzelonemu psu. Nie zgodzili się na wezwanie weterynarza, by pomógł konającemu psu – twierdzą obrońcy zwierząt.

Ich zdaniem przez cały czas prowadzonych czynności ok 30 funkcjonariuszy widziało cierpiące i konające zwierzę, jednak ich zachowanie skupiło się na terroryzowaniu osób, wobec których wykonywali zlecone przez prokuratora czynności.

- Świadkiem tych wydarzeń było 13-letnie dziecko, które wręcz błagało policjantów o litość dla psów i cały czas zadawało im pytania „co z moimi pieskami", a które miało usłyszeć od jednego z funkcjonariuszy zdanie „nie żyją już (haha)" – podaje Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt.

Podkreślają, że cierpiący pies rasy owczarek niemiecki miał uraz twarzoczaszki, a mimo to prowadzący czynności funkcjonariusze nakazali właścicielce założyć na zakrwawiony pysk zwierzęcia kaganiec i żartowali, że „boją się takiego groźnego psa".

Kobieta odmówiła, powołując się na potrzebę humanitarnego traktowania zwierząt, co spotkało się z brutalną reakcją ze strony funkcjonariuszy policji – którzy uderzyli jej partnera.

- Sposób działania policjantów wskazuje na ich brutalność, sadyzm i całkowity brak poszanowania istot żyjących, zdolnych do odczuwania bólu i cierpienia. Bestialskie postępowanie policji potwierdza wyłącznie negatywną ocenę tej formacji, dokonywaną przez obywateli – oskarża Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt.

Obrońcy zwierząt podkreślają, że wśród ok. 30 mundurowych nie znalazł się ani jeden z choćby minimalnym poziomem empatii, który udzieliłby pomocy konającemu, cierpiącemu i wykrwawiającemu się psu.

- Takie zachowanie świadczy wyłącznie o umyślności w sprawieniu bólu i cierpienie zwierzęciu przez „stróżów prawa", które przybrało postać znęcania kwalifikowanego, a więc obliczonego na zwiększenie rozmiaru cierpień i czasu ich trwania – uważa Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt.

Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt o sprawie powiadomił już prokuratora krajowego, ministra sprawiedliwości, szefa MSWiA oraz komendanta głównego policji.

Co na to sama policja? Potwierdza, że brała udział w interwencji pod Legnicą. Na miejscu byli mundurowi z Bolesławca i Wrocławia, oraz oddział antyterrorystów z Komendy Wojewódzkiej Policji.

- Czynności były zlecone przez prokuraturę – mówił Krzysztof Zaporowski, rzecznik dolnośląskiej policji w rozmowie z „Gazetą Wrocławską".

Dodał, że gdy policjanci weszli na posesję, zostali zaatakowani przez dwa agresywne psy, dlatego użyli broni. Jeden pies nie przeżył interwencji. Drugi został ranny.

Rzecznik zdradza, że na miejscu zatrzymano mężczyznę i zabezpieczono amunicję, którą przekazano do badań. - Czynności były wykonywane w związku z wcześniejszymi zdarzeniami.

W styczniu policjanci interweniowali na tej posesji w związku z likwidacją linii do produkcji metamfetaminy. Wtedy zatrzymano cztery osoby, przejęto 2,5 kg amfetaminy i 250 tysięcy tabletek pseudoefedryny. Nie mieliśmy zażaleń na działania policjantów w tej sprawie – twierdzi Krzysztof Zaporowski.

Postrzelony owczarek przeszedł operację. Żyje i dochodzi do zdrowia. - Stwierdzono u niego uraz pyska w postaci rany wlotowej na grzbiecie nosa i rany wylotowej na podniebieniu twardym, rany przelotowej po prawej stronie języka, rany wlotowej w ramieniu prawnym żuchwy i rany wylotowej po stronie dobrzusznej, złamania prawej gałęzi żuchwy, ubytku dziąsła oraz uszkodzenia zęba – podali obrońcy zwierząt.

Policja odpiera zarzuty. - Gdy funkcjonariusze weszli na posesję, zostali zaatakowani przez dwa agresywne psy, dlatego użyli broni. Jeden pies nie przeżył interwencji. Drugi został ranny – przyznaje Krzysztof Zaporowski, rzecznik dolnośląskiej policji.

Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt na swoim profilu na Facebooku podał, że grupa uzbrojonych po uszy policjantów wtargnęło na posesję pani Katarzyny pod Legnicą.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?
śledztwo
Ofiar Pegasusa na razie nie ma. Prokuratura Krajowa dopiero ustala, czy i kto był inwigilowany