Kobieta była w niej najpierw księgową, potem zastępcą prezesa do spraw ds. ekonomiczno-finansowych i główną księgową, a na koniec pełniła też obowiązki prezes zarządu. Zdaniem śledczych Beata G. okradała spółdzielnię przez ponad dwa lata: od 2011 roku do października 2013 roku. W sumie dokonała kilkudziesięciu lewych przelewów na kwotę 317 tys. zł.
Zaczęło się w połowie czerwca 2011 roku. Beata G. przelała niemal 3,7 tys. zł z konta spółdzielni na rachunek bankowy prywatnej firmy. Potem zadzwoniła do niej i poinformowała, że doszło do pomyłki.
Księgowa poprosiła o zwrotny przelew tej kwoty, ale nie na rachunek spółdzielni. – Gdyby moja pomyłka wyszła na jaw to spowodowałoby problemy w pracy, dlatego proszę o przelanie gotówki na inne konto – tłumaczyła księgowa.
Wskazała inne konto. Zapewniła, że sama przeleje pieniądze na rachunek spółdzielni. Mężczyzna przelał pieniądze spółdzielni na konto wskazane mu przez Beatę G.. Jak się później okazało rachunek należał do księgowej, która ich nie zwróciła.
Ten sam patent kobieta wykorzystała jeszcze dwa razy. Niby przez pomyłkę przelewała pieniądze na konto tej samej firmy i dwukrotnie prosiła właściciela o przelanie ich na wskazany rachunek. Mężczyzna przelewał pieniądze spółdzielni na konto wskazane przez Beatę G. Kobieta jednak nie zwróciła środków spółdzielni.