Pięć zarzutów, w tym: prania pieniędzy, wystawiania fikcyjnych faktur, i płatnej protekcji, usłyszała Katarzyna I., założycielka i prezes Fundacji Moja Dominikana zatrzymana w ubiegłym tygodniu. Sąd ze względu na jej stan zdrowia zgodził się, by pozostała na wolności i wyznaczył 200 tys. poręczenia majątkowego. Aresztował biznesmena, z którym I. miała robić lewe interesy.
Nadużycia wykryli prokuratorzy z wydziału ds. przestępczości finansowo-skarbowej Prokuratury Regionalnej w Warszawie i lubelska delegatura CBA. „Rzeczpospolita” poznała szczegóły ich ustaleń.
Katarzyna I. to konsul honorowa Republiki Dominikany, medialna ekspertka, jej fundacja w ten rejon świata wysyłała wolontariuszy. W przeszłości próbowała sił w polityce, wiążąc się ze Stowarzyszeniem na rzecz Ruchu Palikota, potem startując z list SLD do Sejmu.
Śledczy odkryli jej inne, zaskakujące oblicze. Twierdzą, że w ostatnich trzech latach (2015–2018) fundacja była wykorzystywana przez Katarzynę I. i jej znajomego biznesmena do prania pieniędzy z przestępstw.
Jaki był początek? Według „Rzeczpospolitej” śledczy zainteresowali się fundacją po zgłoszeniu od generalnego inspektora informacji finansowej próby podejrzanej transakcji. Chodziło o 107 tys. zł, które latem 2016 r. na konto fundacji próbowała wpłacić Katarzyna I. Były to pieniądze pobrane z kart kredytowych skradzionych obywatelom USA.