Karol Pachnik, Grzegorz Prigan: odważnie zreformować bezpłatną pomoc prawną

Przy okazji proponowanych zmian w ustawie o nieodpłatnej pomocy prawnej wraca dyskusja o celowości obecnych rozwiązań. Czas już na odważne ruchy i gruntowną zmianę systemu.

Aktualizacja: 25.11.2017 08:57 Publikacja: 25.11.2017 07:00

Karol Pachnik, Grzegorz Prigan: odważnie zreformować bezpłatną pomoc prawną

Foto: Fotolia.com

Poprzednia ekipa rządząca do szczytnej idei zapewnienia niezamożnym obywatelom pomocy prawnej na etapie przedsądowym dodała bieżące potrzeby wyborcze. I zmarnowała publiczne pieniądze, nie uzyskując celu podstawowego, jakiemu miała służyć pierwotnie uchwalona ustawa, tzw. pakamerowa. Obecna władza również za nic ma rzeczywiste potrzeby osób nieporadnych i niezamożnych i funduje nam system, który nie służy tym, którzy tego najbardziej potrzebują. System zbiurokratyzowany, którego potrzeby weryfikacyjne skutecznie odbiorą cenny czas na udzielanie porad prawnych. Po raz kolejny ustawa napisana została przez polityków dla polityków. Może posłużyć do odtrąbienia propagandowego sukcesu, ale w praktyce osoby potrzebujące znowu zostały pozostawione same sobie.

Lekarz lepszy od znachora

Pomoc prawna, jakiej potrzebuje osoba niezamożna, powinna być kompleksowa i udzielana przez profesjonalistę, który widzi całą sytuację prawną obywatela. Nie może polegać na wyszukaniu przez absolwenta prawa odpowiedniego przepisu w programie prawniczym. Nie na tym polega udzielanie profesjonalnej pomocy prawnej. Nie tak wykonuje swój zawód rzetelny adwokat. Prawda jest taka, że gdyby dziś uchylić obowiązującą ustawę, sytuacja prawna osób niezamożnych niewiele by się zmieniła, bo i tak nie korzystają z jej „dobrodziejstwa".

Obecnie na rynku jest ok. 65 tys. adwokatów i radców prawnych, którym politycy, uchwalając tzw. ustawę Gosiewskiego, obiecali możliwość rozwoju, szeroko otwierając bramy do tych zawodów. Po co w takim razie społeczeństwo poniosło ogromne wydatki edukacyjne na tę grupę zawodową, gdy z ich usług nie chce korzystać państwo? Po co wprowadza się do ustawy grupę osób (organizacji) bez stosownego wykształcenia, gdy ma się do dyspozycji grupę profesjonalistów? Niezrozumiałe jest, że potrzeby prawne osób niezamożnych państwo chce zaspokoić z pomocą amatorów. A może rozwiązanie celowo jest tylko pozorne? Może właśnie o to chodzi, żeby obywatel sam skutecznie zniechęcił się do usług państwowych i zwrócił do prywatnego przedsiębiorcy? Wtedy problem sam zniknie, bo skoro nie ma popytu na usługi państwowe, to nie trzeba ich organizować.

Przypominamy, że doświadczenie zawodowe adwokatów i wielość podobnych już poprowadzonych spraw sprawiają, że adwokaci chętnie są wybierani przez swoich klientów. Obywatel idzie do doświadczonego adwokata z polecenia przyjaciela lub rodziny, bo jego sprawa jest dla niego ważna i wierzy, że powinien prowadzić ją specjalista w danej dziedzinie. On nie chce być obsłużony dla statystyki, on oczekuje rozwiązania jego problemów. I to jest rzeczywista potrzeba, którą powinna realizować procedowana ustawa. Ustawodawca musi zrozumieć, że nikt, kto nie jest zmuszony przez państwo, nie chce być leczony przez znachora, a woli wybrać lekarza, i to najlepiej takiego, o którym usłyszał, że jest dobry i został polecony.

Wszyscy z pierwszej grupy

Jeżeli politycy chcą przywrócić godność osobom niezamożnym, które potrzebują pomocy prawnej, powinni pozwolić im samym wybrać adwokata, którego usługi opłaci Skarb Państwa. Nadto należy wyraźnie i jasno określić, kto może z nieodpłatnej pomocy korzystać. Na dzień dzisiejszy proponowane wyliczenie jest tak mało klarowne, że sama weryfikacja może zająć cały czas na poradę. A katalog jest tak obszerny, że mało kto się w nim nie mieści.

Może więc już czas na realne i odważne decyzje? Zamiast 20 grup osób uprawnionych do świadczeń z ustawy nieodpłatnej pomocy prawnej lepiej wprowadzić prostą regułę, że uprawnionym jest każdy, kto rozlicza podatek dochodowy według pierwszego progu podatkowego, a więc ten, kto płacił 18 proc. podatku dochodowego przez ostatnie trzy lata. Zmiana odważna, ale i rozsądna, i odchodząca od populistycznego włączania kolejnych grup uprawnionych ze względu na bieżące potrzeby polityczne.

Daleki od ideału jest także model finansowania. Teraz z budżetu państwa pieniądze wydawane są dwojako. Z jednej strony organizacje społeczne dostają ponad 5 tys. zł miesięcznie na prowadzenie każdego z punktów nieodpłatnej pomocy prawnej. Z tej kwoty część, niekiedy 1,5–2 tys. zł oferują dyżurującym prawnikom. Z drugiej strony z budżetu pieniądze trafiają wprost do adwokatów i radców prawnych. Tak więc ustawa generuje koszty związane już z samą gotowością do świadczenia pomocy prawnej.

Mamy propozycje

A gdyby w końcu odważnie zreformować kulejący system?

Jeżeli tworzący prawo przywiązani są do obecnych rozwiązań, to niech wezmą za ich kształt odpowiedzialność i pozostawią je z tym zastrzeżeniem, że organizacje nie mogą podzlecać udzielania porad prawnych adwokatom oraz radcom prawnym, gdyż dopiero takie rozwiązanie da odpowiedź, czy ktokolwiek chce do tych organizacji przychodzić. Dziś dane statystyczne są zaburzone, bo organizacjom przypisuje się zasługi za fakt udzielania pomocy prawnej przez adwokatów i radców prawnych, a to wypacza sens ustawy i zakłamuje rzeczywistą siłę NGO-sów.

Czas już wprowadzić rozwiązania alternatywne. Przede wszystkim chodzi o możliwość swobodnego wyboru adwokata udzielającego porady prawnej, tak aby potrzebujący mógł wybrać wedle swojego uznania najlepszego specjalistę. Obecnie nie ma takiej możliwości, nie wie nawet, w czym specjalizuje się prawnik udzielający pomocy prawnej. Z tym związany jest inny postulat. Dopuszczenia do udzielenia pomocy prawnej w kancelariach adwokackich, które są naturalnym miejscem dla jej świadczenia. Osoba uprawniona z ustawy mogłaby trzykrotnie w ciągu roku udać się do adwokata po pomoc. Ten sam adwokat, gdy sprawa będzie wymagała etapu sądowego, skieruje sprawę do sądu i nadal będzie reprezentował uprawnionego. W związku z tym, że specjalista zapewne rozwiąże problem prawny podczas jednej wizyty, udostępni swój lokal oraz niezbędne pomoce biurowe na cele publiczne, postulujemy, aby był wynagradzany za jedną poradę zgodnie ze stawkami uchwalonymi przez rząd za pracę radców Prokuratorii Generalnej.

Co więcej postulujemy, aby wynagrodzenie to nie musiało być wypłacane do rąk adwokata, ale np. wystarczyłyby zmiany prawa podatkowego pozwalające na odliczenie kwoty takiego nieotrzymanego wynagrodzenia od podatku, jak w przypadku stawki zdrowotnej. Każdy z adwokatów mógłby podjąć decyzję, czy taki system mu odpowiada, czy też woli uczestniczyć w dyżurach w siedzibie organu samorządowego.

Przedstawione pomysły są odważne, ale konieczne dla przeprowadzenia realnej reformy systemu nieodpłatnej pomocy prawnej.

Autorzy są adwokatami

Poprzednia ekipa rządząca do szczytnej idei zapewnienia niezamożnym obywatelom pomocy prawnej na etapie przedsądowym dodała bieżące potrzeby wyborcze. I zmarnowała publiczne pieniądze, nie uzyskując celu podstawowego, jakiemu miała służyć pierwotnie uchwalona ustawa, tzw. pakamerowa. Obecna władza również za nic ma rzeczywiste potrzeby osób nieporadnych i niezamożnych i funduje nam system, który nie służy tym, którzy tego najbardziej potrzebują. System zbiurokratyzowany, którego potrzeby weryfikacyjne skutecznie odbiorą cenny czas na udzielanie porad prawnych. Po raz kolejny ustawa napisana została przez polityków dla polityków. Może posłużyć do odtrąbienia propagandowego sukcesu, ale w praktyce osoby potrzebujące znowu zostały pozostawione same sobie.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb