Mąż skazany za gwałt. Czy pomogą mu zeznania żony?

Skazany za gwałt Jean-Claud Arnault złożył apelację. Chce unieważnienia werdyktu. Obronić ma go własna żona, członkini Szwedzkiej Akademii. Prokurator Christina Voigt określiła jednak wzywanie żony na świadka jako „coś, co nie należy do tradycji w szwedzkich procesach".

Aktualizacja: 24.11.2018 17:53 Publikacja: 24.11.2018 14:17

Mąż skazany za gwałt. Czy pomogą mu zeznania żony?

Foto: Adobe Stock

Jean-Claud Arnault, nazywany w mediach Kulturprofilen, przebywał w areszcie od 24 września, czyli od dnia, gdy zakończono proces w sądzie rejnowym w Sztokholmie. Wówczas to prokurator Voigt powzięła decyzję, by go zatrzymać ze względu na wysokie prawdopodobieństwo ucieczki. Chociażby do Francji, której Arnault jest obywatelem. Strona oskarżająca żądała trzech lat pozbawienia wolności. Arnault otrzymał wyrok dwóch lat. Ma też zapłacić odszkodowanie w wysokości 115 tys. koron szwedzkich za gwałt popełniony siedem lat temu.

Czytaj także: Choć liczba gwałtów szybko rośnie, kary są wyjątkowo łagodne

Napaść nastąpiła w sztokholmskim mieszkaniu, w którym dobrowolny seks przerodził się w przemoc. Sprawca miał zmusić kobietę do oralnego seksu. W sprawie brakowało technicznych dowodów, ale według sądu, narracja kobiety była przejrzysta, pełna szczegółów i wiarygodna. Jej wersję potwierdziło kilka osób, m.in psycholog i przyjaciółka, którym opowiedziała o zdarzeniach z pamiętnej nocy w październiku 2011 r.

Jean-Claud Arnault zaprzeczał cały czas zarzutom. Został skazany tylko za jeden gwałt, podczas gdy zarzuty dotyczyły dwóch. Teraz prokurator uważa, że Arnault powinien być sądzony za jeszcze jeden gwałt na tej samej kobiecie, choć sąd go od niego uniewinnił (uwolnił go również od zarzutów o napaść przy późniejszej okazji, gdy ta sama pokrzywdzona spała).

Gdy się okazało, że na świadka w sądzie apelacyjnym zostanie wezwana żona Arnaulta Katarina Frostenson, zaprostestowały prokurator i pokrzywdzona. Adwokat stwierdził jednak, że Frostenson to osoba najbardziej powołana do wypowiedzenia się o osobowości swego męża.

Nowe dowody obrony mają przekonać sąd apelacyjny o niewinności Arnaulta. Nierzadko instancja odwoławcza dochodzi do innych konkluzji niż sąd rejonowy. Według dziennika „Svenska Dagbladet", instancja odwoławcza zmienia zaskarżane wyroki w 44 proc. przypadków. Jest to najczęściej podyktowane inną oceną przedłożonych dowodów niż dokonana przez sąd rejonowy.

W tym procesie najważniejsze są właśnie dowody. Jeżeli sąd drugiej instancji podtrzyma wersję sądu pierwszej instancji, że zeznania pokrzywdzonej są niepodważalnie wiarygodne, to razem z relacjami świadków, np. o tym, jak kobieta reagowała po bolesnych dla niej wydarzeniach, mogą tworzyć dostateczną podstawę do uznania pozwanego za winnego. Zdaniem ekspertów nie ma wtedy wymogu przedstawiania technicznych dowodów lub wystąpień świadków zaszłych incydentów.

Zupełnie inną opinię ma przyjaciel Arnaulta, były stały sekretarz Szwedzkiej Akademii i jej członek Horace Engdahl. „Zaskakuje, że człowieka można wysyłać do więzienia, gdy nie przedstawia się istotnych dowodów na jego winę w sądzie. Żyjemy w niebezpiecznych czasach" – podsumował.

Engdahl powiedział również, że Szwecja jest pod silnym wpływem #MeToo i tu dostrzega paralele z Francją z czasów terroru zrodzonego po rewolucji 1789 r. Porównał zarzuty stawiane Arnaultowi z oskarżeniami wobec Marii Antoniny. „Nie wiem, jak wielu świadków posądziło ją o kazirodztwo, ale nie było ich mniej" – stwierdził. Było to aluzją do osiemnastu kobiet, które wystąpiły z oskarżeniami pod adresem Arnaulta o napaści i molestowanie seksualne jesienią ubiegłego roku. Reportaż opublikowany w dzienniku „Dagens Nyheter" spowodował, że ówczesna stała sekretarz Szwedzkiej Akademii zamówiła dochodzenie kancelarii adokackiej w sprawie Arnaulta.

W czasie rozprawy w instancji odwoławczej żona oskarżonego zeznawała bez złożenia przysięgi za zamkniętymi dzwiami. To niekonwencjonalne przesłuchanie trwało zaledwie kwadrans. Według adwokata oskarżonego Björna Hurtiga narracja żony miała udowodnić, że to, co się zarzuca Arnaultowi, „jest obce jego charakterowi". Kulturprofilen to żaden gwałciciel, to, używając słów Hurtiga, zupełnie „zwyczajny chłopak".

Obrona chce, by zeznania żony potraktować na równi z zeznaniami świadków, których opowiadania prokurator zakwalifikowała jako dowody przeciwko jego klientowi.

Według adwokatki pokrzywdzonej wartość przesłuchania żony miała być bardzo niska.

Jako świadek wystąpiła też kobieta związana z działalnością klubu Forum, który małżeństwo prowadziło w Sztokholmie. Celem jej zeznań ma być przekazanie innego wizerunku relacji pokrzywdzonej z Arnaultem, kierownikiem artystycznym klubu. Jak sąd apelacyjny potraktuje nowe dowody, okaże się wkrótce.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej" w Szwecji

Jean-Claud Arnault, nazywany w mediach Kulturprofilen, przebywał w areszcie od 24 września, czyli od dnia, gdy zakończono proces w sądzie rejnowym w Sztokholmie. Wówczas to prokurator Voigt powzięła decyzję, by go zatrzymać ze względu na wysokie prawdopodobieństwo ucieczki. Chociażby do Francji, której Arnault jest obywatelem. Strona oskarżająca żądała trzech lat pozbawienia wolności. Arnault otrzymał wyrok dwóch lat. Ma też zapłacić odszkodowanie w wysokości 115 tys. koron szwedzkich za gwałt popełniony siedem lat temu.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem